Mistrzostwa Europy i trochę Etiopii
Z tych mistrzostw na pewno zapamiętam finisz 800-metrowców Adama Kszczota i przede wszystkim Artura Kuciapskiego. Może to niesprawiedliwe, ale tego drugiego przede wszystkim.
Trochę demoniczny Kszczot aż kipiał żądzą zwycięstwa. Był faworytem. Jego nazwisko jest przekleństwem zagranicznych sprawozdawców. Oglądałem ten bieg w niemieckim Eurosporcie. Komentatorzy walczyli dzielnie z wymową nazwiska polskiego mistrza, ale polegli.
Kszczot nie pojawił się wczoraj w lekkiej atletyce, natomiast młodziak Kuciapski swoim finiszem nie tylko wywalczył srebro, ale sposobem rozgrywania biegów załatwił sobie zaproszenia na najważniejsze mityngi.
Mówiło się tu i ówdzie, najgłośniej chyba były sprinter Marcin Urbaś, że wielu, później zwycięskich, zawodników pojechało na mistrzostwa kontynentu do Zurychu trochę wbrew naszemu lekkoatletycznemu związkowi, np. Joanny Fiodorow i Jóźwik, obie teraz brązowe medalistki. Wbrew czy nie, ale pojechały. PZLA ostatecznie swoją decyzją włączył je do ekipy.
Cieszę się z dwunastu medali. Choć tylko niektóre z nich są zapowiedzią podobnych osiągnięć na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich.
Prawda jest taka, że mistrzostwa Europy są coraz bardziej prowincjonalną imprezą w światowej lekkiej atletyce. Coraz mniej liczymy się, gdy na starcie staje cały świat. Ale na przykład Anita Włodarczyk i Paweł Fajdek z taką formą spokojnie zawojują każde zawody.
Słabnący Europejczycy próbują się ratować paszportowymi ułatwieniami. Jestem w dużym kłopocie, gdy patrzę na porywającą końcówkę biegu na półtora kilometra. Wygrywa Holenderka przed Szwedką. Obie Etiopki. Mistrzostwa Europy i trochę Etiopii.
My też podążamy za trendem. Dzięki Yaredowi Shegumo po raz pierwszy oglądaliśmy na podium maratonu polskiego reprezentanta. Korzenie etiopskie, ale wszyscy jednym tchem dodają, że od kilkunastu lat biega nad Wisłą (z krótką przerwą na Tamizę).
No i dobrze. Lepiej trochę grymasić, trzymając w garści spory mieszek z medalami, niż narzekać, że nie tylko świat, ale i Europa nam uciekają.
Do tego Polki i Polacy zazwyczaj sięgali po najwyższe miejsca w doskonałym stylu. Do miejsc w medalowej trójce trzeba przecież dodać sporo pozycji czwartych, piątych i finałowych osiągnięć. Młodzi nie mieli kompleksów. Nie trzeba było usprawiedliwiać wpadek przewlekłymi kontuzjami czy niedoświadczeniem. Pojechali, powalczyli i często zwyciężali.