Kurek jak Gościniak…

… a Antiga jak Wagner. Może to lekka przesada, ale porównania narzucają się same. Kibicom w wieku matuzalemowym, oczywiście. Wielkie nastąpiło pobudzenie po odesłaniu do domu Bartosza Kurka tuż przed polskimi mistrzostwami świata w siatkówce. Dokonał tego jego kolega, a teraz trener Stephane Antiga, podejrzewany do tej pory o to, że z gwiazdami kadry może sobie nie poradzić. Wypowiadają się dosłownie wszyscy. Brakuje mi tylko ulicznych sond.

W 1974 roku Polska zdobywa mistrzostwo świata w Meksyku. Trenerem jest Hubert Wagner, a najlepszym siatkarzem całych rozgrywek jego niedawny kolega z boiska Stanisław Gościniak. Jakiś czas później na igrzyska do Montrealu Wagner zamiast Gościniaka zabiera innego rozgrywającego, Wiesława Gawłowskiego. Wracają z mistrzostwem olimpijskim. Obie sytuacje są podobne, prawda? Oprócz złotych medali, których Antiga nie ma.

Dziwiliśmy się kiedyś (do czasu), że nie ma Gościniaka, całkiem niedawno nie wszyscy mogli zrozumieć, dlaczego trenerzy nie dogadują się z innym asem, Mariuszem Wlazłym. Jednym z tych selekcjonerów był Andrea Anastasi, który dzisiaj nazywa Kurka najlepszym polskim zawodnikiem i dziwi się Antidze.

Francuski trener polskiej drużyny musi doskonale wiedzieć, że ostateczna weryfikacja jego decyzji odbędzie podczas mistrzostw, które rozpoczynają się w przyszłą sobotę. Zdobędzie medal, najlepiej złoty. Obroni się. Jeśli nie – będą kłopoty. Oby spełnił się pierwszy scenariusz, a Bartosz Kurek jednak za jakiś czas do kadry wrócił.