Rosjanie w Paryżu. Zła decyzja MKOl

Wiadomo już, że pod wieloma warunkami, ale jednak sportowcy z Rosji i Białorusi będą mogli rywalizować w przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. To zła decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i jego prezesa Thomasa Bacha osobiście.

Sygnały, że tak właśnie się stanie, dochodziły od dłuższego czasu. W marcu MKOl rekomendował dopuszczanie reprezentantów Rosji i Białorusi do rozgrywek. Chodziło o to, żeby mogli uczestniczyć w kwalifikacjach do igrzysk. Tłumaczenie tego ruchu zalatywało obłudą i w gruncie rzeczy przygotowało grunt pod obecną decyzję. Przepustki do Paryża zostały ostatecznie wystawione 8 grudnia.

Piątkowe stanowisko jest porażką wszystkich tych, którzy nie chcieli oglądać sportowców państwa agresora i jego najbliższego sojusznika. Wydawało się, że trwająca napaść Rosji na Ukrainę jest wystarczającym powodem, żeby nie łagodzić nastawienia do olimpijskiej (i nie tylko) rywalizacji. Stało się inaczej.

Wojna w Ukrainie przysłoniła zresztą inny bardzo poważny problem, czyli doping. Olbrzymi skandal podczas igrzysk w Soczi, kiedy państwowa machina została zaprzęgnięta do sztucznego podnoszenia formy rosyjskich reprezentantów, nie stał się przecież nieważny.

Rosjanie i Białorusini mają występować w Paryżu pod neutralną flagą. Nie wysłuchają też hymnów w razie sukcesów. Są do tego przyzwyczajeni, bo tak się dzieje na wielu imprezach od dłuższego czasu. Często nie przeszkadza to im wcale w demonstrowaniu swoich przekonań. Pod komunikatem MKOl pojawiły się natychmiast nieprzychylne komentarze, a na pierwszym miejscu fotografia rosyjskiego olimpijczyka z wielką literą Z na kurtce i opaską na ramieniu w barwach flagi. Oczywiście było to wtedy i jest dzisiaj zabronione.

Ewentualni olimpijczycy (tylko w dyscyplinach indywidualnych) nie mogą być związani z armią i aparatem bezpieczeństwa Rosji i Białorusi. Dotychczas kwalifikacje z sukcesem zaliczyło 11 zawodników, ale w wielu sportach będzie jeszcze dużo możliwości, np. w wioślarstwie. Niedawno zwracała na to uwagę nasza wioślarska wicemistrzyni z Tokio Katarzyna Zillmann.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski w uzasadnieniu swojego stanowiska podpiera się głosami wielu organizacji, w tym ONZ. Wszystko to jest bardzo mało przekonujące. Tak jak próba złagodzenia oczekiwanej krytyki poprzez zwiększenie Funduszu Solidarności MKOl dla Ukrainy do 7,5 mln dol.