Jak tyłek Koseckiego
Ukraina w rozsypce, porażka za porażką, trener prawie z łapanki, no i kontuzje. Do Warszawy Ukraińcy przyjechali pożegnać się z brazylijskimi mistrzostwami. Taki mniej więcej obraz miał kibic, który przed piątkowym meczem na Narodowym uwierzył mediom. Po eliminacyjnym laniu ten sam kibic przeczyta i usłyszy, że to polska reprezentacja jest w rozsypce … i to ona nie zobaczy brazylijskich stadionów w przyszłym roku.
Dzięki niezawodnym polskim kolejom spóźniłem się na transmisję tego widowiska i obejrzałem tylko drugie 45 minut. Nie widziałem więc żadnego gola na żywo. To co zobaczyłem też trzeba będzie odchorować. Na dobre wróciły upiory z czasów Franciszka Smudy. Bezładna kopanina, dziwny brak sił do biegania po boisku. Dla mnie symbolem tego meczu stał się goły tyłek Jakuba Koseckiego ( http://ofsajd.onet.pl/newsy/polska-przegrala-z-ukraina-internauci-bezlitosni/fp6yd), który w pewnym momencie pokazał się telewizyjnym widzom. Artur Boruc ( wyrazy współczucia, bo nie zasłużył sobie na taki powrót) starał się wypowiadać bardzo dyplomatycznie, a jednak powiedział, że niektórym zabrakło trochę charakteru i ambicji, no i że mecz ich przerósł. Kurczę, to jaki mecz ich nie przerośnie?! Zaczynam się obawiać o San Marino we wtorek.
Podniecamy się milionami euro zarabianymi przez naszych mistrzów, podpisujemy kontrakty Lewandowskiemu we wszystkich wielkich klubach Europy, śledzimy inwestycje Wojtka Szczęsnego, zachwycamy się jedną czy dwoma golami Majewskiego w angielskiej drugiej lidze. Wielki świat, zawodowstwo pełną gębą. Do pierwszego gwizdka na boisku, bo po nim zaczyna” brakować charakteru”, a nasza piłka wygląda już tak, jak dolna część pleców Jakuba Koseckiego.
P.S. Do użycia „tyłka” w tytule poczułem się zainspirowany apelem z blogu Tomasza Kasprowicza : Nie bójmy się słowa dupa. Ja na razie wybrałem wersję soft.