21. raz Rafy Nadala
Rafael Nadal ma już 21 wielkoszlemowych tytułów. Tym samym wyprzedził Rogera Federera i Novaka Djokovicia. W morderczym finałowym pojedynku z Daniłem Miedwiediewem okazał się lepszy mimo przegranych dwóch pierwszych setów: 2:6, 6:7, 6:4, 6:4 i 7:5.
Zwycięstwo 35-letniego Hiszpana w Australian Open było najbardziej niespodziewane w całej historii jego finałów w wielkim szlemie. Nie pokazywał się na kortach od czerwca ubiegłego roku. Nękały go poważne kontuzje. Myślał nawet o odłożeniu na stałe rakiety. Tymczasem po pokonaniu wszystkich przeciwności losu pojawił się w Melbourne, żeby sprawdzić się jeszcze raz. Twierdził, że nawet nie myśli o końcowym sukcesie, i chyba mówił to szczerze.
Forma rosła z rundy na rundę, a jednak wielkim faworytem ostatecznej rozgrywki był jego przeciwnik 25-letni Danił Miedwiediew. Po dwóch pierwszych, zwycięskich dla Rosjanina, setach Rafie Nadalowi dawano 4 proc. szans na tytuł mistrza. Poza tym nie zdarzyło się do tej pory, żeby zwycięzcą na Rod Laver Arena został przegrany w dwóch pierwszych setach. Na korcie wszystkie te obliczenia i historyczne informacje wzięły w łeb.
Na ostatnią piłkę czekaliśmy prawie pięć i pół godziny. Ale warto było. Przytłaczająca większość widzów trzymała stronę starego mistrza. Rosjanin ma opinię człowieka, którego niechęć kibiców dodatkowo nakręca. Tym razem ta prawidłowość działała tylko do pewnego momentu. Typowany na lidera nowej fali pogromców największych turniejów Rosjanin w decydujących momentach miał mniej tenisowych argumentów po swojej stronie.
Od niedzieli mamy więc samodzielnego lidera w wielkim wyścigu mistrzów. Roger Federer nie pokazuje się na kortach od ubiegłorocznej porażki z Hubertem Hurkaczem na kortach Wimbledonu. Novak Djoković sam się wyeliminował z konkurencji z powodu swoich antyszczepionkowych przekonań. Zamiast biegać po kortach w Australii, przyjmuje hołdy na Bałkanach. Właśnie został honorowym obywatelem czarnogórskiej Budvy.