Tshabalala prawdy nie powiedział
Ja tam jestem zadowolony. Widocznie w trakcie urlopu złagodniałem. Jeden do zera na, jak to ktoś nazwał, narodowym kartoflisku, biorę i (specjalnie) nie narzekam. Może dlatego, że nie miałem wielkich oczekiwań, mecz z RPA oglądałem bez znużenia czy złości.
Jako człowiek wracający z internetowego niebytu mocno się zdziwiłem brakiem Błaszczykowskiego i Polańskiego. Trener Fornalik miał i ma kłopotów cały worek. Nie zaliczam się do jego wyznawców, ale widać, że facet nie załamuje rąk. Oczywiście, bardzo ryzykowne jest dzisiaj stawianie jakichkolwiek optymistycznych prognoz przed wtorkową grą o punkty z naszym utrapieniem od kilkudziesięciu lat, czyli Anglią. Tshabalala z kolegami z Afryki zagrali jednak całkiem nieźle, zważywszy na okoliczności. Prawdy o polskich możliwościach nie znamy, ale przynajmniej możemy podtrzymać złudzenia. Cieszmy się więc i ze zwycięstwa nad RPA, i wcale nie tak rzadkich przebłysków w grze kilku młodziaków wystawionych w dużej części z powodu stanu wyższej konieczności. Ale, mam nadzieję, także z powodu szerszego spojrzenia Fornalika na kadrę. Szerszego od jego poprzednika.
Kiedy próbowałem nadrobić zaległości, trafiłem na łamy pełne cukru. Podobno Francuzi odkryli trzy płuca w organizmie pomocnika Reims – Grzegorza Krychowiaka. Podobno Arek Milik jest w prostej linii spadkobiercą Włodzimierza Lubańskiego w Górniku z Zabrza i to nie tylko z powodu tego samego dnia i miesiąca urodzin. Podobno Paweł Wszołek jest silny jak tur i nie boi się żadnego przeciwnika. Denerwują mnie te zachwyty po kilkuset minutach spędzonych na boisku w tym sezonie. Uważam, że euforyczny ton w pisaniu o chłopakach, którzy trochę celniej kopią piłkę w anemicznej polskiej lidze (poza Krychowiakiem), jest po prostu szkodliwy. Z drugiej strony, co ma robić dziennikarski spec , który do tej pory, z braku laku, musiał przekonywać Fornalika do mocno już dorosłych: Tomasza Frankowskiego czy nawet Marka Saganowskiego. Zobaczyli tę młodzież i nie patrząc na konsekwencje nie mogą się powstrzymać – rozpływają się nad ich talentami bez umiaru. Miejmy nadzieję, że nie spustoszą ich psychiki. Bo takich chłopaków mamy kilku, a nie kilkunastu czy kilkudziesięciu. Widać to wyraźnie w kadrze. Każda strata to niemal tragedia narodowa. Połowa ekipy jest niemal nie do zastąpienia. Przynajmniej tak się wydawało. Może to się zmieni, bo ci którzy dostali szansę, raczej jej nie zmarnowali. Krychowiak – 22 lata, Wszołek – 20, Borysiuk – 21, Milik – 18. Do tego Sobiech – 22 i może Grosicki – 24 (tu już mam spore wątpliwośći). Ich pesele są ok i w piątek na Narodowym pokazali-jedni mniej, drudzy bardziej-że warto na nich stawiać. Jeśli nie od razu, to za jakiś czas.
Fornalik dał szansę rzetelnej próby umiejętności kilku graczom nie tylko z powodu kontuzji i losowych przypadków. Lewandowski, Piszczek i Obraniak od początku wiedzieli, że przesiedzą na ławce 90 minut. Ten ostatni do tego stopnia był zaskoczony wejściem na boisko, że nawet nie miał na sobie odpowiednich spodenek.
Dzięki trenerowi i jego zawodnikom możemy bez pogłębionej depresji czekać na październikowy wtorek na warszawskim stadionie.