Trzy punkty i wątpliwości
Wynik się zgadza. Co do reszty mam poważne wątpliwości. Trzy gole z Kazachstanem po ciężkiej wpadce z Danią poprawiają samopoczucie.
Rywale się rozpędzają, ale to Polacy są ciągle liderami w grupie i to oni pojadą na Mundial do Rosji, jeśli nie dopadnie ich znowu jakaś ciężka zapaść w ostatnich grach z Armenią i Czarnogórą.
Efektowna wygrana z Kazachami mogła przynajmniej stłumić uczucie przygnębienia po wyjeździe do Kopenhagi. Wygrana jest faktycznie wysoka, ale jej styl nie uspokaja. Na Narodowym mogło być zarówno pięć do zera, jak i na przykład dwa do dwóch. Bo przecież Kazachom wcale nie drżały nogi i niewiele brakowało, żeby Łukasz Fabiański znów oglądał piłkę za linią bramkową.
Na początku drugiej połowy Kazachowie postanowili postraszyć Polaków, a ci zamiast natychmiast wybić im to z głowy, zaczęli się bronić bez ładu i składu. Na szczęście w poniedziałek w Warszawie nie było Duńczyków, bo oni wiedzieliby, co zrobić z bezradnością naszych graczy.
Spodobało mi się, że po duńskiej klęsce ani prezes Zbigniew Boniek, ani trener Adam Nawałka nie wpadli w panikę. Prezes w kilku wywiadach bardzo trzeźwo ocenił stan reprezentacji, a trener jak zwykle niewiele mówił, ale za to wprowadził zmiany świadczące o tym, że potrafi czerpać z doświadczeń. Zniknęli z wyjściowego składu Artur Jędrzejczyk, Jakub Błaszczykowski i Karol Linetty. Ich zmiennicy Maciej Rybus, Maciej Makuszewski i Arkadiusz Milik byli wyraźnie lepsi. Tym bardziej że można było zmienić system gry i Robert Lewandowski zyskał kolegę w ataku, czyli Milika.
Mało tego, gdy Makuszewski dostał zadyszki, Nawałka wysłał na boisko Błaszczykowskiego, a ten pokazał, że Kuba z Danii to tylko nieszczęśliwy wypadek przy pracy. Przyznam się bez bicia, że w swoim rozżaleniu po tamtym meczu miałem ochotę zaapelować do Błaszczykowskiego, żeby rozważył zakończenie pięknej przygody z kadrą. W poniedziałek okazało się, że bym się pomylił.
Można jeszcze opisywać kilka przebłysków lepszej formy naszych piłkarzy, ale nie zmieni to ugruntowanego już przekonania, że to wszystko mało, jeśli reprezentacja myśli poważnie o tym, żeby w Rosji nie cieszyć się wyłącznie udziałem, ale jeszcze pokazać, że jest ekipą sięgającą po naprawdę ambitne cele.