Chorwaci w niebie, my w czarnej…
… rozpaczy. To, że nie będzie medalu na polskich mistrzostwach Europy w piłce ręcznej, jestem w stanie przeżyć. Ale to, w jaki sposób skończyły się marzenia, do przeżycia jest trudne.
Tuż przed ostatnim meczem przeciwko Chorwacji było kilka scenariuszy dobrych i bardzo dobrych. Był też jeden czarny. Kładziemy się na parkiecie i w efekcie dostajemy straszliwe manto jedenastoma bramkami i tym samym wpuszczamy rywali do półfinału. A polscy reprezentanci, żeby nie było żadnej wątpliwości, schodzą z boiska, gdy na tablicy wyświetla się wynik 23 do 37!
Kilkanaście minut po ostatnim gwizdku sędziego łatwo o pochopne sądy i grube słowa. No bo jak opisywać kompromitację? Można byłoby się pastwić nad naszymi chłopakami, ale to nie ma sensu. Tyle razy dzięki Sławomirowi Szmalowi, Michałowi Jureckiemu, Karolowi Bieleckiemu i innym naszym graczom przeżywałem piękne chwile, że jeden najgorszy nawet mecz nie może tego przekreślić.
Tak czy owak polską piłkę ręczną czeka rewolucja. Nie wystarczy wzięcie pełnej odpowiedzialności przez trenera Michaela Bieglera. Został zatrudniony, żeby osiągnąć sukces na tej właśnie imprezie. Tymczasem bez względu na to, czy ostatecznie wylądujemy na siódmym czy ósmym miejscu, to i tak trzeba mówić o klęsce.
Najgorsze jest to, że Polacy nie kończą wcale reprezentacyjnego sezonu. Czeka ich jeszcze turniej kwalifikacyjny do igrzysk i ewentualny wyjazd do Rio. W to Rio zupełnie nie chce mi się wierzyć w ten ponury styczniowy wieczór, ale kto wie.
Dzisiaj nie wyobrażam sobie, jak można pozbierać i zmobilizować tę grupę. Widać wyraźnie, że czas niektórych naszych mistrzów mija – z powodów sportowych albo zdrowotnych. Ponury trener Biegler za szybko kreowany na maga piłki ręcznej też już raczej nie jest w stanie niczego wielkiego dokonać. Po tak wielkim wstrząsie na oczach publiczności, która sprawiała wrażenie, że nie rozumie, co się dzieje na boisku, lekarstwo musi być znacznie radykalniejsze.
I mała pociecha w tym, że o medale nie zagra arcymistrzowska dotychczas Francja, że sypnęło wieloma innymi niespodziankami. Myśmy przegrali i nie była to porażka honorowa.