Djoković zaraża
Djoković się nie boi, co nie oznacza, że nie trzeba się bać jego. Sportowe strony w sieci publikują wieści o koronawirusie stwierdzonym u jego kolegów z kortu – Grigora Dimitrowa i Borny Coricia. Obaj brali udział w imprezie wymyślonej przez Serba, czyli Adria Tour.
O pomyśle zorganizowania – odmrażającego tenis – cyklu zawodów na Bałkanach oczywiście słyszałem, ale i tak po włączeniu telewizora przez dłuższą chwilę myślałem, że oglądam coś archiwalnego. Na pełnych trybunach nie zauważyłem ani jednej maseczki, chłopcy do podawania piłek w pogotowiu, zawodnicy zachowują się jak zwykle, czyli przed pandemią. No po prostu pięknie. Świat wraca na utarte szlaki.
Novak Djoković to nie byle kto. Numer 1 w światowym rankingu. W ostatnim przedkoronawirusowym turnieju wielkoszlemowym w Australii to on triumfował w wielkim finale. Kibice kochają go za to, co robi na kortach, za luz i poczucie humoru poza nim. Gorzej, że jest traktowany za autorytet również wtedy, gdy odkłada rakietę.
Najpierw ogłosił wszem wobec, że nie chce się szczepić przeciwko gnębiącemu ludzkość wirusowi. Wkrótce okazało się, że w ogóle Covid-19 mu niestraszny. Za słowami poszły czyny. Wymyślił i zorganizował turnieje w krajach byłej Jugosławii. Nie przejmował się krytyką niektórych kolegów i, co gorsza, naukowców. W Belgradzie i przede wszystkim w Zadarze był tenis, ale także zabawa w koszykówkę, piłkę nożną i przede wszystkim harce w dyskotece.
Efekt? Dimitrow i Corić zakażeni. Na razie. Można się domyślać, że nie skończy się na tych dwóch przypadkach. Obu zawodników czeka w najlepszym wypadku dwutygodniowa izolacja, jeśli chorobę będą przechodzić bezobjawowo.
Adria Tour prawdopodobnie skończy się szybciej, niż przewidywali organizatorzy. Gorzej, że trudniej będzie teraz mówić o prawdziwym wznowieniu sezonu.
Gdyby Novak Djoković zajmował miejsce np. w czwartej setce rankingu i był znany garstce kibiców – to pal sześć. Ale tak kontrowersyjne poglądy głosi, zgodnie z nimi postępuje i zaraża (to chyba odpowiednie słowo) swoim przykładem innych jeden z najbardziej rozpoznawanych sportowców na świecie.
Nie żyjemy w czasach, w których racjonalność jest w najwyższej cenie, tym bardziej postępowanie wielkiego sportowca jest niebezpieczne. Swoimi poglądami może dalej „zarażać”.