Cztery medale dla czterech silnych Polaków
Wojciech Nowicki i Michał Haratyk. Paweł Fajdek i Konrad Bukowiecki. Dwa złota i dwa srebra na początek lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Berlinie.
Byli faworytami i dali radę. Można powiedzieć, że silni Polacy trochę porządzili we wtorek na Stadionie Olimpijskim.
Byłoby dużą przesadą mówienie, że Polacy są teraz na ustach całej Europy. Na pewno nie mistrzowie rzutu młotem i pchnięcia kulą. Ale przynajmniej rodzimych kibiców wprawili w dobry nastrój. Tym bardziej że cała czwórka może realnie myśleć o podium na tokijskich igrzyskach za dwa lata.
Prawdę mówiąc, emocji nie było wielkich. I żeby było jasne: nie mam o to najmniejszych pretensji. Nowicki (80,12 m) i Fajdek (78,69) już pierwszymi rzutami pokazali, kto będzie rządził w konkursie. Nikt nie zbliżył się nawet do naszej dwójki. Nowy mistrz był do tej pory „tym trzecim”. Ma już na półce sporą kolekcję brązów (z olimpijskim włącznie). Teraz jest pierwszy, bo zwykle pierwszy, poza igrzyskami Paweł Fajdek nie jest tego lata mocny jak zazwyczaj. Dolegliwości z początku sezonu trochę go rozregulowały. Tak czy owak trenerki Malwina Sobierajska-Wojtulewicz i Jolanta Kumor mogą być szczęśliwe. To swego rodzaju ciekawostka, że kobiety ustawiają w rzutni tych potężnych mężczyzn. I to jak skutecznie!
Za sprawą wielkiego niemieckiego mistrza Davida Storla trochę niepewności było w konkursie pchnięcia kulą. Machnął na samym początku 21,41. Wtedy Michał Haratyk od razu pokazał, że nie należy go drażnić. Jego 21,72 m przywróciło hierarchię obowiązującą w tym sezonie. I tego można było właściwie oczekiwać, bo Haratyk jest w życiowej formie. Jego historia nadaje się do motywujących pogadanek z cyklu: w życiu wszystko jest możliwe. Biedny chłopak spod Cieszyna miał w życiu pod górkę. Jego co najmniej tak samo zdolny starszy brat musiał skończyć ze sportem, bo trzeba było zarabiać na życie. Michałowi pomogli dziadkowie. Dziś babcia oglądała wnuka na stadionie.
Większą niespodzianką od zwycięstwa Haratyka był srebrny medal i prawie taki sam wynik (21,66 m) Konrada Bukowieckiego. Przez poniedziałkowe eliminacje przeszedł cudem. We wtorkowy wieczór pokazał, że ten 21-letni młodziak możliwości ma ogromne.
Czterech silnych Polaków, cztery medale. I tylko szkoda, że dwaj inni byli znacznie mniej silni. Dyskobole Piotr Małachowski i Robert Urbanek nie przebrnęli nawet przez eliminacje.