Mundial – żegnamy się tradycyjnie
Polacy jeszcze raz pokazali, że są przywiązani do tradycji. Na mundialach dwa pierwsze mecze spisują na straty, a trzeci, tuż przed wyjazdem do domu, wygrywają. Tym razem było to skromniutkie 1:0 nad Japonią. Dobre i to. Trzeba brać, co dają. Więcej nas mogą nie zaprosić do stołu.
Trener Adam Nawałka słusznie dał pobiegać w wołgogradzkim skwarze tym, którzy wcześniej się nie nabiegali po boisku. Nagrodę pocieszenia dostał Łukasz Fabiański. Listę obecności podpisali też Rafał Kurzawa i Artur Jędrzejczyk. Wreszcie od początku zarządzał obroną Kamil Glik. Nawet Sławomir Peszko będzie mógł opowiadać gdańskim kolegom o tym, jak się grało na mundialu. Tylko Karol Linetty, który ciężko podpadł, nie podniósł się z ławki.
Nie było to wielkie ani nawet średnie widowisko, a za „mecz przyjaźni” w ostatnich kilkunastu minutach obie reprezentacje powinny zostać, przynajmniej symbolicznie, ukarane. Z powodu prowadzenia Kolumbii z Senegalem Japonii wystarczał do awansu remis, pod warunkiem że żaden jej gracz nie dostanie żółtej kartki. Dziwaczny regulamin sprawił, że o pozostaniu w turnieju decydowała klasyfikacja fair play, czyli liczba kartek, a tych Japończycy uzbierali o jedną mniej od Senegalczyków. Nie pochwalam, choć nie dziwię się naszym rywalom, ale dlaczego do chodzonej końcówki ochoczo dostosowały się nasze orły? Przez takie udawanie gry 101. meczu nie zaliczył w kadrze Kuba Błaszczykowski. Nie było jak wpuścić go na plac.
Mecz w Wołgogradzie nie zmienia oceny polskiej obecności w Rosji. Drużynowej i indywidualnej. Nie spisali się liderzy, nie spisali się dublerzy. Mistrzostwa, nawet przegrane, to dla tych drugich okazja do błyśnięcia, wepchnięcia się na pierwszy plan. Nic takiego nie nastąpiło. Bardzo liczyłem np. na Jana Bednarka. Zdobył gola, ale lista błędów przy jego nazwisku jest niestety długa. Nie zmienia to faktu, że ciągle jest młody, zdolny i perspektywiczny. Bartosz Bereszyński też mógł lepiej sprzedać swoje włoskie doświadczenie. Rafał Kurzawa w zasadzie potwierdził swoje walory, ale czy rzucą się na niego europejskie kluby? Inny kandydat do tytułu odkrycia turnieju – Jacek Góralski – także nie podbił mojego serca. Karol Linetty stracił szansę jeszcze przed wyjazdem z Polski.
Kończy się dla Polaków operacja mundial. Jeszcze muszą przeżyć zetknięcie z ojczystą ziemią i można wyjeżdżać na urlop. No chyba że trzeba będzie zadbać o zawodowe interesy. Na pewno intensywny czas czeka prezesa Zbigniewa Bońka. Nawałka zostaje czy odchodzi? Jeżeli odchodzi, to kto na jego miejsce? Czasu praktycznie nie ma. Do września trzeba się jakoś pozbierać, żeby nie dać plamy w Lidze Narodów.