Jest złoto
Sześć dni czekaliśmy, ale wreszcie jest. Złoty medal wioślarskiej dwójki podwójnej. Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj były faworytkami i świetnie sprawdziły się w tej roli. Na dokładkę jest jeszcze brąz dziewczyn w wyścigu czwórek podwójnych.
Wreszcie można pooddychać czystym olimpijskim powietrzem, a nie tym skażonym polskim skandalem dopingowym (oby nie sprawdziły się informacje o tym, że niesława dotknie też drugiego Zielińskiego – Adriana).
„Nie jesteśmy duże, nie jesteśmy silne, ale mamy taaakie serce do walki” – tak podsumowała siebie i koleżankę z osady Magda Fularczyk, i to święta prawda. Ona sama udowodniała to wielokrotnie. W Londynie był brąz, po który na podium pojechała na wózku pchanym przez ówczesną partnerkę Julię Michalską-Płotkowiak. Tak była wyczerpana. Dzisiaj Julia z wielkim wdziękiem i fachowością komentuje sukcesy koleżanek w telewizyjnym studiu, a jej koleżanka – tym razem o własnych siłach – stanęła na miejscu przeznaczonym dla olimpijskich mistrzyń.
Wioślarstwo to szlachetny sport, który w naszym kraju nie cieszy się taką estymą jak w wielu innych krajach. Ale w tej pięknej dyscyplinie od lat odnosimy znaczące sukcesy. Podwójne mistrzostwo Tomasza Kucharskiego i Roberta Sycza w Sydney i Atenach, złoty medal czwórki i srebro czwórki wagi lekkiej w Pekinie, wspomniany brąz w Londynie, no i teraz kolejne złoto i brąz (a jeszcze teoretyczną szansę mają dwie osady) to bilans ostatnich pięciu igrzysk. Tak się składa, że przez wszystkie te lata prezesem związku jest Ryszard Stadniuk. Kiedyś świetny zawodnik z medalami mistrzostw świata i olimpiady w Moskwie, a teraz mądrze i szczęśliwie kierujący całym polskim wioślarstwem.
Ciekawe, czy wczorajsze medale staną się początkiem lepszych dni Polaków w Rio? Przez pierwszych sześć dni słuchaliśmy przede wszystkim objaśnień powodów porażek.