Portugalia wymęczyła mistrzostwo

Portugalia najlepsza w Europie. Naprawdę najlepsza? Podczas Euro 2016 Portugalczycy bardzo niechętnie wygrywali w normalnym czasie gry.

Woleli remisy, dogrywki i karne. A jednak to oni podnieśli puchar. Oczywiście w meczu z Francuzami potrzebne było dodatkowe pół godziny i strzał rozpaczy Edera.

Właściwie powinienem się cieszyć, bo jako polski kibic mogę sobie kombinować, co by było, gdyby jednak Jakub Błaszczykowski nie dał szans Rui Patricio i to Polska przebrnęłaby przez ćwierćfinał. Zrobilibyśmy to samo co drużyna Fernando Santosa?

Stało się inaczej i to Portugalia męczyła przeciwników i kibiców aż do finału w Paryżu. Piszę tak, jakbym życzył lauru Francuzom. Rzeczywiście tak było. To oni nie przyjęli do wiadomości, że Islandia stała się futbolową potęgą – i potraktowali ją pięcioma golami. No i przede wszystkim dali radę Niemcom, mistrzom świata, którzy są faworytami zawsze i wszędzie.

Ale moja temperatura uczuć do gospodarzy znacznie się obniżyła po wyeliminowaniu, praktycznie po kwadransie, Ronaldo. Wolałbym Francję wygrywającą wówczas, gdy CR 7 stara się to uniemożliwić. Nie wiem, czy Payet nadwerężył kolano Ronaldo świadomie czy przypadkowo. Fakty są jednak takie, że największy as na boisku pokuśtykał parę minut tylko po to, żeby się przekonać, że nie przyda się już kolegom. Co byłoby, gdyby ktoś w ten sposób potraktował naszego Roberta Lewandowskiego? Pewnie byśmy wojnę wypowiedzieli.

Mecz musiał się toczyć dalej. Dla nieportugalskiego i niefrancuskiego widza było to granie może nie całkiem nudne, ale też gęsiej skórki z emocji niewywołujące. Fernando Santos i jego ekipa nie stracili opanowania po niespodziewanej, wydawałoby się, niepowetowanej stracie. A huknięcie Edera rozstrzygnęło o mistrzostwie bez loterii rzutów karnych. I za to nowym mistrzom należy się szacunek.

Ciekawe, co myśli o Euro 2016 Michel Platini? To on przeforsował turniej dla 24 zespołów. W niedzielę nie było go nawet na stadionie. Podobno miał zaproszenie, ale jako zdyskwalifikowany działacz nie chciał się pokazywać. Nie dziwię się. Z jednej strony UEFA zarobiła kilkaset milionów euro więcej, z drugiej – od pierwszego dnia najczęściej mówiło się o zmęczeniu zawodników ze szczególnym uwzględnieniem gwiazd. Tak rzeczywiście było, ale to raczej efekt wcześniejszych, monstrualnych rozgrywek klubowych.

Platini chciał szerzej uchylić drzwi do europejskiej piłki mniej mocarnym klubom i reprezentacjom. I to się udało. Koszt jest taki, że najlepsi grają za często i za długo. Widać wyraźnie, że potrzebna jest korekta rozgrywek.