Mundial bliżej Polski
Jeszcze nie jesteśmy pewni, czy pojedziemy na Euro do Francji, a już wiadomo, z kim będziemy się bić o wyjazd na rosyjski mundial w 2018 roku.
Jeśli potraktować serio sygnały o wzrastającej sile futbolowej reprezentacji, to losowanie w Sankt Petersburgu należy ocenić jednoznacznie: jest lepiej niż dobrze. Teraz, przynajmniej w teorii, jesteśmy bliżej Mundialu 2018.
Kazachstan, Armenia, Czarnogóra, Dania i Rumunia to nasi rywale. Niby nie ma już w Europie słabeuszy, ale powiedzmy sobie szczerze – na mocarzy nie trafiliśmy. Nie rozumiem wstrzemięźliwości niektórych komentatorów. OK, nikogo nie można lekceważyć. Co innego jednak lekceważenie, a co innego poczucie własnej wartości. Chyba że go ciągle brakuje.
Zbigniew Boniek zawiadomił świat za pośrednictwem twitterowego skrótu myślowego, że z każdym można wygrać, ale i przegrać. Kazimierz Górski nie powstydziłby się takiej myśli. Pewnie dodałby tylko, że można jeszcze zremisować.
Jak tu się nie cieszyć, jeśli nie trafiliśmy na przykład na Holandię, Francję i Szwecję w grupie A, na Niemcy i Czechy w grupie C, na Anglię i Słowację w grupie F? A co byśmy powiedzieli na Hiszpanię i Włochy w grupie G?
Daj Boże, że na francuskim Euro wyrośniemy na potęgę i tacy Włosi czy Anglicy będą drżeli na wiadomość o konfrontacji z ekipą znad Wisły. Zanim to nastąpi, lepiej mieć do ogrania średniaków. Być pierwszym ze średniaków. Nie obraziłbym się.
Ważne, żeby być pierwszym, bo tylko zwycięzcy eliminacji od razu zamawiają bilety do Rosji. Ośmiu z dziewięciu wicemistrzów grup będzie jeszcze musiało się bić o cztery premiowane miejsca. Lepiej te emocje zostawić innym.