Blatter odchodzi, FIFA zostaje
Sądząc z reakcji światowych mediów, zapowiedź rezygnacji sportowego działacza jest równie sensacyjna jak przejście papieża na emeryturę.
Sepp Blatter przeszedł jak burza wybory w ubiegłym tygodniu. Żadne oskarżenia i aresztowania najbliższych nawet współpracowników nie załamały go. Miłość Blattera do piłkarskiej federacji została nie wiadomo który już raz odwzajemniona.
A jednak prezydent rozmyślił się i odchodzi, choć może nie z dnia na dzień. Ktoś musiał mieć dar przekonywania. Na razie można się tylko domyślać. Nawet Zbigniew Boniek poczuł się zaskoczony.
Blatter odchodzi, ale FIFA zostaje – ze swoimi problemami. Rodzina w światowej federacji powstawała kilkadziesiąt lat. Więzy łączące jej członków są silne i daleko wykraczają poza statutowe związki. Jej uzdrowienie łatwe nie będzie. Ale to nie powód, żeby nie próbować. Zmiany więc będą, ale na ile uzdrawiające? Jestem przekonany, że wielu afrykańskich, azjatyckich czy południowoamerykańskich piłkarskich prezesów długo jeszcze będzie roniło łzy po swym szefie.
Ruszyły spekulacje kadrowe. O to najłatwiej. Odejście Szwajcara ośmieli pewnie parę osób. Przegrany z ubiegłego tygodnia, jordański książę Ali ibn Husajn, już się zgłosił. Wszystko pięknie, ale on przecież też był bliskim współpracownikiem Blattera. Od bardzo niedawna porządki w futbolowej centrali przestały mu się podobać. Czy to wystarczy, żeby uwierzyć w szczerość jego antykorupcyjnych poglądów?
Dla nas chyba najlepiej byłoby, żeby światowym prezydentem został Michel Platini. Wie, na czym polega praca w takiej korporacji, bo dość długo rządzi już europejską piłką. Jest w stanie szybko dobrać zaufane i, co najważniejsze, kompetentne grono współpracowników, którzy potrafiliby zapanować nad tym skomplikowanym towarzystwem.
A co mistrzostwami świata w Rosji i Katarze? Podejrzewam, że skończy się na postraszeniu organizatorów, chyba że wystąpią jakieś kolejne nadzwyczajne okoliczności. Zwłaszcza w Rosji.
Tak czy owak wczorajsza rezygnacja Blattera to dobra wiadomość.