Wójcik – nieustraszony pogromca frajerów
Jeśli ktoś wpadnie na pomysł przeczytania tej książki, radzę zaopatrzyć się w szczelny kombinezon, na przykład taki, jaki miał ostatnio na sobie ten Amerykanin od zwiedzania anakondy. Od pierwszej strony czytelnik zanurza się bowiem w szambie i nie ma szans zaczerpnąć świeżego powietrza do końcowych zdań.