Prawdziwy początek mundialu
Bilans dnia Cristiano Ronaldo. Trzy gole w bramce Hiszpanii, dwa lata więzienia w zawieszeniu i prawie 19 mln euro grzywny do zapłacenia. Dzień pełen wrażeń!
Wieczorny mecz Portugalii z Hiszpanią (3:3) był prawdziwym początkiem rosyjskiego mundialu. Takiego, na jaki czekaliśmy. Wcześniej komanda Stanisława Czerczesowa rozprawiła się z Saudyjczykami (5:0), Urugwajczycy męczyli się z Egiptem, i to bez siedzącego na ławce nie całkiem jeszcze zdrowego Mo Salaha (1:0), Marokańczycy wbili sobie samobója, żeby oddać trzy punkty Iranowi. Ale to wszystko nic w porównaniu z widowiskiem w Soczi.
Mecze Portugalczyków i Hiszpanów zawsze pełne są podtekstów. Do tych starszych doszły kolejne, bardzo pikantne. Hiszpański sąd tuż przed meczem ogłosił wyrok w sprawie podatkowych oszustw gwiazdora. Wcześniej CR7 dał niedwuznacznie do zrozumienia, że trochę już się zmęczył swoim madryckim klubem. Z kolei prezes hiszpańskiej federacji pożegnał w trybie bardziej niż nagłym trenera reprezentacji Julena Lopategui. W przeddzień turnieju, którego Hiszpania jest jednym z faworytów. Powód: podpisanie bez uzgodnienia umowy trenerskiej z Realem.
Spokoju w obu szatniach najwyraźniej nie było. A jednak widowisko było przednie. Hiszpanie byli lepsi, ale nie mieli Ronaldo. Do tego za wcześnie zaczęli ośmieszać grą w dziadka przeciwników. Przewaga jednego gola to za mało, żeby dopisywać sobie trzy punkty. Szczególnie gdy skazany na jednym boisku Ronaldo chciał koniecznie wymierzyć sprawiedliwość przeciwnikowi na innym placu gry. Skończyło się remisem. Mimo wszystko jaśniejszą perspektywę widzę przed Hiszpanami, jeżeli ich niespodziewany trener Fernardo Hierro będzie umiał wejść w buty swego zdymisjonowanego poprzednika.
Z obozu Polaków nie dociera zbyt wiele wieści i chyba dobrze. Można w miarę spokojnie czekać na wtorek i polski początek mundialu.