Chwieje się futbolowy porządek

Co się dzieje? Siły starego futbolowego porządku świata ustępują? Meksyk alternatywą dla Niemiec, a Szwajcaria dla Brazylii? Same znaki zapytania. A to przecież nie koniec dziwnych wyników, które jeszcze nie obalają hierarchii, ale ją podkopują.

Typowanie wyników na rosyjskim mundialu według dotychczasowych kryteriów stało się ryzykowne. Owszem, mówiło się o wyrównaniu poziomu, ale bez przesady. Na końcu, poza wyjątkami, mieli wygrywać ci, co zawsze. W pierwszych dniach tego turnieju jest inaczej.

Urugwaj męczy się z Egiptem, którego nie mógł wesprzeć Mo Salah. Wreszcie dowozi najskromniejsze 1:0. Argentyna z Leo Messim nie jest w stanie uporać się z bohaterskimi Islandczykami. Jest 1:1. Francuzi z wielkimi aspiracjami też nieźle męczyli sią z Australiczykami (2:1). Szwajcarzy wyrównują z Brazylią na 1:1 i mogą śmiać się z piłkarskich tańców Neymara i jego nowej stylizacji. Wreszcie Niemcy, potężna machina Joachima Loewa, nie były w stanie wyprodukować choćby jednego, jedynego gola. Za to Meksyk – tak. Meksykanie podobno marzą o mistrzostwie. Na razie nikt ich na odpowiednią terapię nie ma prawa wysyłać.

Mundialowa sytuacja a sprawa polska – ten problem gnębi kibica znad Wisły. Czy to dobrze, czy źle, że dzieje się tyle zaskakującego na mundialu? Jeśli chodzi o nastroje w ekipie Adama Nawałki, to niczego się nie dowiemy, chociaż regularnie odbywają się konferencje prasowe. Gdybym przypadkiem w niedzielny poranek nie włączył telewizora na odpowiednim kanale, tobym nie uwierzył. Tajemnicą stało się dosłownie wszystko. Szpieg senegalski czuwa. Nie można się było np. dowiedzieć, dlaczego zmieniono godziny treningów. Biednemu Thiago Cionkowi tak wbili do głowy konieczność zachowania jak najdalej idącej ostrożności, że w pierwszej chwili nie chciał powiedzieć ani słowa o Brazylii, z której pochodzi. A przecież było to tzw. pytanie ratunkowe. Na szczęście już niedługo trzeba będzie pokazać to, co tak skrzętnie polski sztab ukrywa.

A co do dalszego przebiegu mundialu, to ciągle wydaje mi się, że tradycyjne piłkarskie potęgi nie dadzą się obalić. Jeszcze nie na tych mistrzostwach.