Pierwszy raz Linette i Hurkacza
Jeszcze nie rozpoczął się ostatni tegoroczny turniej wielkoszlemowy US Open, a polscy kibice tenisa już mają powody do radości. Tym większej, że właściwie niespodziewanej.
Magda Linette w nowojorskim Bronksie nie miała sobie równych. Pierwsze końcowe zwycięstwo w turnieju WTA! Kilka godzin później Hubert Hurkacz też poczuł smak finałowego triumfu w zawodach ATP Winston-Salem. Jeśli dodać do tego Łukasza Kubota i Marcelo Melo, którzy okazali się najlepsi w deblu, to trudno nie cieszyć się z tego weekendu. Ranga zawodów nie była najwyższa, ale pieczęcie WTA I ATP bardzo się liczą.
We wszystkich komentarzach powtarza się, że od czasów Wojciecha Fibaka nie było polskiego zwycięzcy w męskich rozgrywkach tej rangi. Próbował Łukasz Kubot i przede wszystkim Jerzy Janowicz, ale się nie udawało. Za to 22-letniemu chłopakowi z Wrocławia, który oprócz prawie dwóch metrów wzrostu, zamiłowania do wegańskiej diety, oczywistej smykałki do gry i co jeszcze ważniejsze – rozsądku na korcie i poza nim – udało się w pierwszym roku dużej kariery. Nie można powiedzieć, że do ścisłej czołówki wdziera się sprintem, ale szybkim marszem na pewno.
Magda Linette jest chyba najwytrwalszą naszą singlistką (może poza Katarzyną Kawą). Opisując jej sylwetkę, niewiele mówi się o talencie, a znacznie więcej o uporze, pracowitości i poświęceniu. W Bronksie 27-letnia poznanianka doczekała się nagrody. A przecież musiała się przebijać przez eliminacje, wychodzić na kort aż osiem razy w ciągu dziewięciu dni. To tym bardziej godne podkreślenia, że zazwyczaj w tourze ma znacznie mniej okazji do gry.
Jakie będą konsekwencje zwycięstw polskiej dwójki w US Open? Odezwały się oczywiście głosy, że może nie warto się było męczyć i wszystkie siły zostawić na zabłyśnięcie w Wielkim Szlemie. Moim zdaniem lepiej (całkiem spory) wróbel w garści niż gołąbek na dachu. Kto wie zresztą, czy Magda Linette uskrzydlona powodzeniem przebrnie nie tylko przez pierwszą rundę? To samo dotyczy Huberta Hurkacza, którego lista przeciwników poza zasięgiem jest coraz krótsza (jeśli w ogóle jeszcze istnieje).
Tak czy owak w dobrych nastrojach czekamy na pierwsze gry w turnieju głównym. Kibicujemy przecież także Idze Świątek, która wybrała mniej intensywny sposób przygotowań do jednej z czterech najważniejszych prób w sezonie. I jest jeszcze Magdalena Fręch, która przebiła się przez eliminacje.