Bilet na EURO Kuby Błaszczykowskiego
W czwartek wieczorem na poznańskim stadionie Kuba Błaszczykowski wykupił bilet na samolot do Francji.
Po jego golu, który dał kadrze Adama Nawałki skromne jeden do zera nad Serbią, chyba już nikt nie odmówi mu prawa do występów na EURO 2016. I to jest najważniejszy komunikat nadany ze stadionu przy ulicy Bułgarskiej.
Po jego kontuzjach, po przygodach we Fiorentinie wydawało się, że czarny scenariusz będzie się pisał do ostatniej sceny. Tymczasem Kuba wyszedł i zagrał tak jak za najlepszych czasów. Nie dał po sobie poznać, że w wielu ostatnich tygodniach jego podstawowym miejscem na stadionach jest ławka rezerwowych.
Inne komunikaty są niejednoznaczne. No, może poza formą bramkarzy. I Łukasz Fabiański, i Wojciech Szczęsny mieli znacznie więcej okazji do pokazania się, niżbym sobie tego życzył. Refleks Szczęsnego trzy razy uratował drużynę przed stratą bramki. Wojtek może te interwencje zapisać w swoim portfolio. Tym samym kibice jeszcze raz się przekonali, że bramkarzy mamy naprawdę niezłych. A w przedpokoju reprezentacji przebierają nogami kolejni.
Bardzo byłem ciekaw Bartosza Salamona jako partnera Kamila Glika w obronie, bo przecież przyzwoitych stoperów nie mamy tylu co bramkarzy. Było średnio, ale czy Łukasz Szukała albo Michał Pazdan są pewniejszymi graczami? W tej chwili chyba nie.
Reszta pierwszego składu to raczej pewniacy do gry na EURO – i tak się zachowywali. Fajerwerków prawie nie było, ale jestem pewien, że jak przyjdzie co do czego, to pokażą, co potrafią. Rzucają się w oczy pewność siebie, wiara w umiejętności nie tylko Lewandowskiego czy Krychowiaka, ale też pozostałych biegających po placu. Może dlatego, że w drużynie, która zaczęła grę, nie było ani jednego zawodnika grającego w polskiej lidze.