Losowanie całkiem, całkiem
Czy faktycznie dobrze wylosowaliśmy przeciwników na EURO 2016, okaże się w praniu, czyli w czerwcu we Francji.
Ostatni raz na dużej imprezie wyszliśmy z grupy prawie trzydzieści lat temu na Mundialu w Meksyku. W kolejnej rundzie reprezentacja Antoniego Piechniczka nie miała już nic do powiedzenia z Brazylijczykami. Jeśli w przyszłym roku trzeba by się pakować po zakończeniu ostatniego meczu w grupie… Nie chcę nawet o tym myśleć.
Niemcy, Ukraina, Irlandia Północna – to nasi rywale. W teorii mogło być znacznie gorzej. Dużo lepiej chyba nie. W niedawnych eliminacjach nawet z mistrzami świata daliśmy sobie radę w Warszawie. Od tej gry zaczęło się zupełnie inne myślenie o ekipie Adama Nawałki.
Z Ukrainą też mamy rachunki do wyrównania. Teraz kibicom chyba się wydaje, że Polacy są znacznie lepsi od wschodnich sąsiadów. Lepiej tak nie myśleć, bo to jest doświadczona grupa piłkarzy, którzy mogą jeszcze sporo zamieszać.
No i Irlandia Północna. Z nią mieliśmy pokopać sparringowo w marcu. Teraz plany trzeba będzie zmienić, bo chyba szefowie obu reprezentacji chcą uniknąć takiego starcia przed francuskimi finałami. Nikogo nie można lekceważyć, ale z kim zdobywać trzy punkty jak nie z Irlandczykami?
Po raz pierwszy do finałów zakwalifikowała się prawie połowa Europy – 24 zespoły. Do kolejnej rundy z każdej grupy przechodzą dwa pierwsze i najlepsze cztery z sześciu tych ekip, które będą trzecie. No, lepszych okoliczności do awansu już chyba nie może być.
Podczas paryskiego losowania królowała piłka i nastrój oczekiwania na wielkie wydarzenia na stadionach. Ale to chyba będzie trochę inna impreza niż ta cztery lata temu w Polsce i na Ukrainie. Niedawne zamachy terrorystyczne w Paryżu sprawiły, że znacznie częściej będziemy myśleli o rzeczywistości pozafutbolowej.