Legia nauczyła się wygrywać
Piłkarski kibic w Polsce nie jest przyzwyczajony do zwycięstw, tym bardziej seryjnych. Tymczasem Legia gra i wygrywa. Po wczorajszym dwa do jednego z charkowskim Metalistem już wiadomo, że wiosną można oczekiwać dalszego ciągu.
Moja teoria jest taka, że nie byłoby tak szczęśliwej passy w Lidze Europejskiej, gdyby nie kilka minut spędzonych na boisku przez nieuprawnionego Bartosza Bereszyńskiego w meczu z Celtikiem.
Załóżmy, że znalazłby się ktoś, kto lepiej zna przepisy i Bereszyński nie podniósłby się wówczas z ławki. Załóżmy, że ostatnią rundę kwalifikacji do Ligi Mistrzów Legia też by przebrnęła. I co wtedy? Pewnie dzisiaj w Lidze Mistrzów sfrustrowani oglądalibyśmy Dusana Kuciaka, który wyjmowałaby znacznie częściej piłki z siatki niż jego vis a vis.
Mówiąc serio, piłkarze i klub zaimponowali mi sposobem, w jaki uporali się ze szkockim kryzysem i najgłupszą z możliwych dyskwalifikacją. Otrząsnęli się i robią swoje i w kraju, i w Europie. Podoba mi się również to, że nikt w Legii nie upaja się sukcesami. Wszyscy chcą sięgać wyżej, dużo wyżej.
Coraz więcej dobrego można powiedzieć o Henningu Bergu. Trener z Norwegii mówi mało, nie skarży się na los. Radović kontuzjowany? Zagra Orlando Sa. A jeżeli nie Sa, to Saganowski. Ekipa z Łazienkowskiej powoli staje się sprawnym mechanizmem. Wypadnięcie jednego czy drugiego zawodnika nie powoduje kataklizmu. Legioniści ugruntowują w sobie mentalność zwycięzców. Sam Berg może być jednym z nielicznych trenerów w polskiej lidze, który nie skończy kariery w Warszawie z powodu braku efektów pracy, tylko dlatego że efekty są. Mocniejsze kluby na pewno już go obserwują.
Źle by się jednak stało, gdyby komuś wpadło do głowy ogłaszać, że wreszcie mamy zespół, który może nie pogra sobie z Bayernem i Realem, ale z większością innych może dać sobie radę. Na to jest stanowczo za wcześnie.
PS
Drodzy Czytelnicy, redakcja POLITYKI.PL – co już Państwo najpewniej zauważyli – zmodyfikowała sposób komentowania wpisów na blogach portalu, wprowadzając wymóg zalogowania się kontem z portalu Polityka.pl. Zmiana została wprowadzona ze względu na konieczność walki ze spamem – problem przy obecnym mechanizmie wciąż narastał, co skutkowało m.in. opóźnieniami w publikacji Państwa komentarzy. Dodatkową korzyścią jest likwidacja captchy (czyli często nieczytelnych liter, które należało przepisać przed publikacją komentarza).