Lewandowski !
Lewandowski – cztery, Ronaldo – raz. Nieźle to brzmi, prawda ? Do środowego wieczoru niby doceniałem Roberta Lewandowskiego, liczyłem jego gole w Borussi (w reprezentacji niestety nie było czego liczyć), a jednak coś mnie powstrzymywało przed jednoznaczną oceną: tak, ten chłopak jest jednym z najlepszych w swoim fachu. Wydawało mi się, że jeszcze musi sporo się nauczyć, coś udowodnić. Pewnie tak zresztą jest, ale ja już wątpliwości nie mam.
Ktoś kto w meczu o finał Ligi Mistrzów z taką drużyną jak Real Madryt pakuje cztery razy piłkę do siatki nie jest przeciętniakiem, któremu się udało. Tak grają tylko najlepsi – największą siłę pokazują w najważniejszych bitwach. Nie wiem czy jest dziś drugi taki gracz, który w polu karnym z dwoma, trzema przeciwnikami na plecach tak idealnie trafia w futbolówkę. Co będzie jak zacznie sobie ustawiać piłkę na dwudziestym czy trzydziestym metrze ? Bo do rzutów karnych już podchodzi. Widzieliśmy to w środę.
Swoją drogą ciekaw jestem, jak skomentuje wyczyn Roberta Lewandowskiego prezes Boniek, który życzył zwycięstwa Realowi.
Gwiazda Polaka rozbłysła, gwiazda Leo Messiego dzień wcześniej w Monachium przygasła. Jego Barcelona została stłamszona przez Bayern. Nie jestem aż w tak euforycznym stanie, żeby porównywać Roberta z Lionelem. Poczucia rzeczywistości staram się nie tracić. Są przecież mniejsze i większe gwiazdy. Napisałem niedawno, że Katalończycy z Messim i bez niego to dwie różne historie. Nie wycofuję się z tych słów, ale wprowadzam korektę. Messi na co dzień jest nieziemski, ale zdarza mu się być ziemskim. Tak właśnie stało się w Bawarii, piłka nie słuchała go jak zwykle. Jednym zresztą przegrani z Barcelony mi zaimponowali. Nie tłumaczyli porażki sędziowskimi pomyłkami.
Tak czy owak to nie były dobre dni dla Hiszpanów. I nie ma dużej szansy, by rewanże zmieniły ich nastroje.