Suarez strzela i kąsa
Oniemiałem, patrząc na Luisa Suareza wpijającego swe pokaźne zęby w ramię Chielliniego. Klasyczny przypadek drogi od bohatera do zera. Kilka dni wcześniej pialiśmy na widok jego goli rozbijających Anglików. Rozczulaliśmy się opowieściami o cudzie uzdrowienia po operacji łąkotki. Do tego cudotwórcą okazał się fizjoterapeuta, który dla nadziei wszystkich Urugwajczyków machnął ręką na własną kurację nowotworową.
Suarez gryzł w Ajaksie, gryzł w Liverpoolu, ugryzł też w reprezentacji. Dlaczego to robi? Przypomina mi się historia Andrzeja Gołoty i jego pojedynków z Riddickiem Bowe’em. Gołota dwa razy miał przewagę i dwa razy kończył walkę ciosem poniżej pasa. Dlaczego? Zwierzył się kiedyś, że Bowe go wk…iał. Jest to jakieś wytłumaczenie, ale czy wystarczające również w przypadku urugwajskiego futbolisty? Przypadek jest chyba trudniejszy do wyjaśnienia.
Urugwaj odesłał z Mundialu do domu Anglię i Włochy. Teraz będzie już trudniej, bo FIFA chyba nie da się nabrać na wyjaśnienia gryzonia i na dłuższy czas uniemożliwi mu kąsanie na boisku. A bez swojej gwiazdy Urugwaj może nie podołać kolejnym wyzwaniom.
Jaki demon zadomowił się w Luisie, który nie umie się powstrzymać przed zrobieniem użytku ze swego uzębienia… Medycyna – ze szczególnym uwzględnieniem jednej specjalności – ma bardzo ciekawy przypadek do analizy.
A poza tym mistrzostwa świata w Brazylii świetne, choć dobrze, że kończy się grupowy maraton, bo pozafutbolowe sprawy niebezpiecznie się spiętrzyły.