Skoczny weekend Dawida Kubackiego
Dawid Kubacki dwukrotnie nie miał sobie równych w Wiśle, w której rozpoczęło się zimowe skakanie w Pucharze Świata.
Z tą zimą to zresztą przesada, bo skoki były zimowo-letnie. Zjazd po torze lodowym, a lądowanie na zielonym igelicie. To może być coraz częstsza rzeczywistość tej konkurencji. Prawie na pewno, jeżeli zawody miałyby się odbywać na początku listopada w Polsce.
Niby nie można wyciągać zbyt radykalnych wniosków po dwóch konkursach, ale trochę już wiemy. Kto będzie rządził w polskiej ekipie w pierwszym sezonie nowego prezesa związku Adama Małysza i nowego trenera kadry Thomasa Thurnbichlera? Wygląda na to, że nie trzeba się będzie uczyć nowych nazwisk. 32-letni Dawid Kubacki zwyciężył i w sobotę, i w niedzielę. 35-letni Piotr Żyła dwukrotnie wskoczył do najlepszej dziesiątki, 35-letni Kamil Stoch najpierw był dziesiąty, a następnego dnia jego kombinezon nie przeszedł kontroli i został zdyskwalifikowany. Wygląda jednak na to, że dorzuci w najbliższych miesiącach trochę trofeów.
Polskimi skokami rządzą dojrzali mężczyźni i nie mają zamiaru dopuszczać do mistrzowskiego stołu młodzieży. Tym bardziej że nadzieję na powrót do dalekiego latania mają jeszcze 36-letni Stefan Hula i 31-letni Maciej Kot. Choć jeśli chodzi o tego drugiego, to chyba już tylko on wierzy w nadejście dobrych czasów.
Adam Małysz, który objął schedę po Apoloniuszu Tajnerze w Polskim Związku Narciarskim, wymaga od austriackiego trenera kadry dopływu świeżej krwi przynajmniej do szerokiej światowej czołówki. Symptomy są, ale jest stanowczo za wcześnie na powiedzenie czegoś konkretnego. Wiadomo za to, że 33-letni Thurnbichler potrafił znaleźć wspólny język z reprezentacyjnymi weteranami. To dużo, jeśli przypomnimy sobie, w jakiej atmosferze kończył się ubiegły sezon. I jak bardzo zasłużeni zawodnicy nie chcieli zwolnienia poprzedniego trenera Michala Doleżala.
Tak jak o męskie skoki możemy być raczej spokojni (przynajmniej w tym sezonie), tak o kobiece już nie. Mało tego, można być prawie pewnym, że żadnych znaczących osiągnięć jeszcze długo nie będzie. W Wiśle Polki nie zdobyły nawet punktu, a najbardziej znaną zawodniczką była Sara Tajner, ale tylko z powodu nieprzypadkowego nazwiska. Prezes Małysz rozkłada ręce na pytanie o przyszłość. Potrzeba lat na poprawę sytuacji.
Cieszmy się więc, że w ten weekend mogliśmy patrzeć na szeroki uśmiech Dawida Kubackiego i udane skoki Żyły i Stocha. Następne zawody dopiero za trzy tygodnie w fińskiej Ruce.