Teraz Paulo Sousa

Wielkiego zaskoczenia nie było. Od dwóch dni nazwisko Paulo Sousy było jednym z najczęściej powtarzanych w dyskusjach o możliwych następcach Jerzego Brzęczka. Prezes Zbigniew Boniek właśnie ogłosił swoją najnowszą, jedynie słuszną decyzję. Portugalczyk jest od czwartku trenerem futbolowej kadry.

Zanim padło nazwisko wybrańca, prezes przedstawiał powody, które skłoniły go do decyzji o nagłym pożegnaniu Brzęczka. Zaskoczeń nie było. „Głęboka analiza” doprowadziła do wniosku, że z dotychczasowym trenerem reprezentacja już nie będzie lepiej grać. W pewnym momencie padło nawet słowo „marazm”. Było też o słabej komunikacji z zawodnikami. Postawa samych kadrowiczów też nie zachwycała. Prezes kilkakrotnie dawał do zrozumienia, że oczekuje od nich znacznie więcej.

Na oczywiste pytanie, dlaczego nie można było wykonać tego bolesnego ruchu znacznie wcześniej, w listopadzie, Boniek stwierdził, że okres świąteczny nie był dobry do ogłaszania takich newsów. Nie wiem, czy kogoś przekonał. Mnie nie. Moim zdaniem nie o święta chodziło, tylko o brak przekonującej kandydatury na następcę. Gdy już się pojawiła, można było zaprosić Brzęczka na gorzkawą kawę.

W trakcie zdalnej konferencji z dziennikarzami prezes co prawda mówił, że on też ma prawo do błędu, ale właściwie ze wszystkich, czasami trochę chaotycznych wypowiedzi wynikało, że raczej w niczym się nie pomylił. Jeśli ktoś zadawał pytanie, które władcy PZPN nie odpowiadało, ten karcił dziennikarza, komentując np., że pytanie jest dziwne.

Paulo Sousa jest człowiekiem doskonale znanym w branży. Nie da się ukryć, że pięćdziesięciolatek zapisał znacznie ładniejszą kartę jako piłkarz niż jako trener. Kopał piłkę z dużym powodzeniem, np. w Benfice, Juventusie, Borussi Dortmund i Interze. Kluby, które trenował – zazwyczaj dość krótko – takiej marki nie miały, choć z Maccabi Tel Awiw i FC Basel cieszył się z mistrzostwa kraju.

Podobno zaskakująco dużo wie o polskiej piłce. Nie zna polskiego, ale kilka innych języków tak. Wśród nich jest włoski, który na pewno przyda się do komunikowania z tym, który na niego postawił. Podobno wszyscy konsultowani przez prezesa znajomi wyrażali się o umiejętnościach Sousy w superlatywach. Nie ma innego wyjścia, trzeba wierzyć, że mają rację

I Sousa będzie pasował do reprezentacji, a reprezentacja do niego. Z Brzęczkiem faktycznie trudno było liczyć na jakiekolwiek fajerwerki. Może uda się to Portugalczykowi. W każdym razie uśmiech ma sympatyczny. Może w przyszłym tygodniu dowiemy się więcej podczas zapowiadanej konferencji prasowej z nim w roli głównej.