Rosyjskie medale zaczynają parzyć
Szanowni kibice, dzisiaj kończą się kolejne igrzyska olimpijskie. Jak się domyślacie, wyników jeszcze nie znamy, ale obiecujemy, że zrobimy wszystko by już za dziesięć lat oficjalnie ogłosić, kto zdobył medale.
Do tego czasu nasze laboratoria będą pracować pełną parą, żeby nie było żadnych wątpliwości. Sprawdzimy dokładnie każdą próbkę według najnowszej wiedzy. Już dziś możemy być pewni, że medale trafią we właściwe ręce.
Czy tak mniej więcej będzie żegnał olimpiadę Pjongczang przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego? Jesteśmy całkiem blisko tej wizji.
Trudno nie wpaść w wisielczy humor, gdy docierają do nas kolejne komunikaty o wynikach śledztwa prowadzonego przez Światową Agencją Antydopingową. Czołowy śledczy Richard McLaren dostarcza coraz więcej przygnębiających dowodów na zorganizowany doping rosyjskich sportowców.
Teraz zaczynają parzyć medale zawieszone na szyjach 28 olimpijczyków z Soczi. A to nie koniec, bo laboratoria zabierają się do powtórnej analizy wyników badań z Vancouver. Niewykluczone więc, że McLaren poprzewraca klasyfikacje i tych igrzysk.
Wiarygodność dowodów niecnych praktyk przytłoczyła chyba samych Rosjan. Do niedawna ten, który się wyłamał – Grigorij Rodczenkow, szefujący kiedyś moskiewskiej placówce antydopingowej – był czarną owcą. Dzisiaj Rosja nie idzie już w zaparte. „New York Times” przytacza opinie ważnych działaczy. Dyrektorka Rosyjskiej Agencji Antydopingowej jest zaszokowana skalą procederu. Błędy widzi też Witalij Smirnow, który w imieniu Władymra Putina ma uzdrowić sytuację. Prezes Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Aleksander Żukow nie ma pewności, czy sborna do Korei Południowej w ogóle pojedzie.
To już nieźle. Chociaż i tak pod każdą publikacją na temat wielkiego sterydowego przekrętu sportowców z Rosji natychmiast pojawiają się wpisy sugerujące, że nie ma żadnych dowodów, że gdzie indziej jest jeszcze gorzej, a czepiają się tylko jednej nacji i że wszystko bierze się z niechęci do Rosji.
Wiadomo, że doping skusił nie tylko Rosjan. Byłoby bardzo źle, gdybyśmy do nich zawęzili grono podejrzanych. Jest jednak faktem, że – chyba od czasów NRD – nie mieliśmy do czynienia z tak zorganizowanym działaniem obejmującym wiele poważnych instytucji.
W Rio de Janeiro nie wystąpiła setka zawodników, teraz zagrożona jest cała rosyjska reprezentacja w Pjongczang. Obojętnie, jak będzie – nie będzie dobrze. Żyjemy w niespokojnym świecie. Ruch olimpijski wpisuje się w te niepokoje.