Brawo Iga, brawo Piotr

Iga Świątek uległa Barborze Krejcikovej w finale turnieju w Dubaju. Tydzień wcześniej wyjechała z tytułem z Kataru. Bilans niezwykle pozytywny, zważywszy na niepokój dręczący kibiców po Australian Open i dobry prognostyk przed amerykańską częścią touru.

Gratulacji dla Piotra Żyły nie trzeba uzasadniać. W Planicy znów został mistrzem świata na skoczni normalnej. Tym samym 36-letni Polak obronił tytuł sprzed dwóch lat. To najstarszy w historii zwycięzca takiego konkursu.

Łączenie kibicowania dwóm tak odległym od siebie dyscyplinom jest dość karkołomne, ale kibice potrafią tego dokonać, szczególnie gdy napływają dobre wieści.
Iga Świątek już blisko rok jest numerem „1” w rankingu WTA. Przewaga jest ogromna, a mimo to każda porażka wzbudza niepokój. Zaczynają się dyskusje nad odpornością mistrzyni, która sama ma wobec siebie najwyższe wymagania. Iga ma team, a w nim psycholożkę Darię Abramowicz. Kibice muszą sobie radzić sami. Niby wszystko wiemy i rozumiemy, ale trudno jest przyjąć do wiadomości, że nikt nie ma monopolu na zwycięstwa. Polka w obu arabskich turniejach przefruwała przez kolejne rundy, prawie nie traciła gemów. Nie mieliśmy nic przeciwko. Ale w sobotę ta passa została przerwana. Kto wie, czy paradoksalnie gigantyczna dominacja nad przeciwniczkami nie przeszkodziła Polce w decydującej rozgrywce z Czeszką, która za nic miała przedfinałowe przewidywania. Tymczasem nasza reprezentantka trochę się odzwyczaiła od długotrwałego oporu po drugiej stronie siatki. Barbora Krejcikova wygrała całkowicie zasłużenie 6:4 i 6:2. Wygląda na to, że wkrótce wróci do pierwszej dziesiątki, bo tam jest jej miejsce.

Po zawodach w Dubaju raszynianka zwiększy jeszcze przewagę w rankingu, bo poprzednio dotarła tylko do drugiej rundy. Teraz jednak przyjdzie trudny czas obrony ubiegłorocznego dorobku, czyli sześciu wygranych z rzędu. Na początek Indian Wells.

To zupełnie inna bajka, ale Piotr Żyła w Planicy też bronił tytułu. Nie należę do fanklubu mistrza, ale w Słowenii dokonał rzeczy wielkiej. Z 13. miejsca po pierwszej serii awansował na pierwsze. Inni Polacy też pokazali klasę. Dawid Kubacki skończył jako piąty, a Kamil Stoch szósty. Miejsce Stocha bardzo cieszy, bo jeszcze kilka tygodni temu wyglądało na to, że zupełnie zgubił formę. Chwilę radości przeżywa także prezes narciarskiej federacji Adam Małysz, który może wreszcie przestać się tłumaczyć z beznadziejnych występów naszych skoczkiń.