Gol roku Marcina Oleksego

Nagroda FIFA dla strzelca najpiękniejszego gola roku przypadła Marcinowi Oleksemu.

Na paryskiej gali piłkarz Warty Poznań i reprezentacji Polski w amp futbolu wyprzedził m.in. Brazylijczyka Richarlisona i Francuza Dimitri Payeta z Olympique Marsylia. Na sali siedzieli Leo Messi, Cristiano Ronaldo i mnóstwo innych gwiazd, których Oleksy nie widział dotychczas na żywo nawet z wysokości stadionowych trybun. Po uroczystości gwiazdorzy wsiedli do swoich limuzyn, a Polak – udał się na budowę jako kierowca koparki.

Chyba już wszyscy, choćby nieinteresujący się piłką, widzieli tego gola strzelonego z woleja tzw. nożycami. 36-letni Oleksy stanął na boisku amp futbolu zaledwie cztery lata temu. W 2010 r. był ofiarą wypadku, w którym stracił nogę, druga, złamana w skomplikowany sposób, na szczęście doszła do pełnej sprawności. Piękny strzał z ubiegłego roku jest tego najlepszym dowodem. Co ciekawe, jako pełnosprawny zawodnik Marcin Oleksy stał w bramce IV-ligowej drużyny. Dzisiaj liczy na to, że jego wyczyn pomoże całemu amp futbolowi i że federacja piłkarska spojrzy na ten rodzaj piłki nożnej łaskawszym okiem.

Nagroda FIFA The Best nazwana jest imieniem Ferenca Puskasa, kapitana węgierskiej złotej jedenastki, a po Październiku 1956 r. podpory Realu Madryt. Gdyby nieżyjący słynny Węgier mógł zobaczyć, kto trzyma w rękach to trofeum, bardzo by się zdziwił. Bo sport, który mogą uprawiać zawodnicy po amputacji nogi, poruszający się przy pomocy kul ortopedycznych (bramkarze bez kończyny górnej) ma krótką historię.

Zaczęło się na początku lat 80. trochę przez przypadek, bo w poszukiwaniu letniego sportu dla niepełnosprawnych narciarzy w USA. Dzisiaj kopią w ten sposób piłkę ampfutboliści w kilkudziesięciu krajach, w Polsce zaledwie od kilkunastu lat. Przepisy są od pewnego czasu jasno sprecyzowane i ujednolicone. Rozwojowi w naszym kraju sprzyjają ligowe rozgrywki.
Jeśli ktoś lubi dramatyczne historie z happy endem (a mało kto nie lubi), to opowieść o Marcinie Oleksym świetnie się nadaje do filmowego uwiecznienia. Takich historii pisanych przez wielu innych sportowców niepełnosprawnych jest dużo więcej, ale finał rzadko bywa aż tak spektakularny.