Tirreno – Adriatico dla Kwiatkowskiego

Michał Kwiatkowski przejechał najszybciej etapowy wyścig kolarski Tirreno – Adriaitico. Na liście zwycięzców to pierwsze polskie nazwisko w ponadpięćdziesięcioletniej historii tych zawodów.
Kwiatkowski pokazał, że ma uzasadniony apetyt na największe zdobycze. Po mistrzostwie świata sprzed kilku lat wydawało się, że stanie się jedną z największych gwiazd peletonu. Zdecydował się na przejście do Team Sky, w którym nie przydziela się za darmo roli lidera. Był w cieniu Chrisa Froome’a. Odnosił sukcesy w jednoetapówkach, ale brakowało oszałamiających wyników w dłuższych imprezach. Tym razem jest inaczej. Ma niespełna 28 lat. Przed nim kilka lat najlepszego wieku dla sportowców ścigających się na rowerach.

Włoski wyścig od morza do morza zaliczany jest do najwyższej kategorii, czyli World Tour. To trochę tak jak Wielki Szlem w tenisie. Siedem etapów ścigania się z najmocniejszymi rywalami. Wśród nich chyba największa gwiazda, Peter Sagan, mistrz ze Słowacji, Marcel Kittel i wielu, wielu innych. Na jednym z etapów drugi był Rafał Majka. Ale on dzień wcześniej stracił wszelkie szanse na jakieś większe osiągnięcie w klasyfikacji generalnej.

We wtorek na koniec tego wielkiego ścigania wyznaczono około 10 kilometrów płaskiej trasy jazdy na czas. Polak bronił trzysekundowej przewagi, czyli praktycznie żadnej. „Kwiato” nie tylko obronił, ale jeszcze trochę sekund dołożył.

Rozpędzony triumfator myśli już o sobotnim, tzw. monumencie Mediolan – San Remo. A ja myślę, czy Kwiatkowski wróci do szufladki z napisem „wyścigi jednoetapowe” czy też przebije się w wielkich tourach. Nie jest to proste choćby dlatego, że nie wystarczy przecież być w świetnej formie, trzeba jeszcze dostać nominację na lidera w swoim zespole.

W każdym razie świetnie, że znów możemy się cieszyć Polakami w kolarskim peletonie.