Polacy zrobili swoje
Trzy gole Roberta Lewandowskiego, trzy punkty, jeszcze bliżej rosyjskiego mundialu. To bilans zwycięstwa Polaków nad Rumunami 3:1 w eliminacjach do futbolowych mistrzostw świata.
Rumuni ustami swojego trenera Christopha Dauma obiecywali, że będą słabi, i słowa dotrzymali, choć przez kilkanaście minut trochę postraszyli Polaków, którzy utracili czujność z powodu wysokiego prowadzenia.
Bałem się trochę gry na Narodowym, ale nie z powodu klasy przeciwnika. Przecież chyba połowa zespołu nie mogła myśleć wyłącznie o ostatnich przed wakacjami 90 minutach biegania po trawie. Przed wieloma chłopakami biznesowe decyzje dotyczące kolejnych miesięcy i lat. Menedżerowie krążyli po hotelu, media co chwila przenosiły naszych graczy z klubu do klubu. Do tego w Warszawie zjawiły się chyba w komplecie rodziny zawodników.
Kamil Grosicki spadł z ligi, ale podobno w Anglii i nie tylko ustawia się po niego kolejka chętnych. Michał Pazdan żegna się z Legią, Krzysztof Mączyński traci cierpliwość do Wisły, Wojciech Szczęsny kolejny raz przekonuje się, że jego miłość do Arsenalu nie może liczyć na wzajemność, Jakubowi Błaszczykowskiemu nie po drodze, zdaje się, z Wolfsburgiem. Thiago Cionek też kombinuje we Włoszech. Jeśli dodamy do tego facetów po przejściach, czyli Grzegorza Krychowiaka i Arkadiusza Milika szukających wcześniejszej formy, to widać, że Adam Nawałka miał o czym myśleć.
Oczywiście, gdy się ma w składzie Roberta Lewandowskiego, wszystko wydaje się łatwiejsze. Szczególnie strzelanie karnych. Ale reprezentacja to na szczęście nie tylko on. Wreszcie „zapalił” Piotr Zieliński i, co jeszcze ciekawsze, Krzysztof Mączyński, który do ciosu w głowę był jedną z jaśniejszych postaci na placu gry. Gdy musiał zejść, próbował go zastąpić Grzegorz Krychowiak. Kto jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiałby się czy Krychowiak dorówna Mączyńskiemu? Zaczynam sobie wyobrażać, że nie będzie tragedii bez obecności od pierwszej minuty takich tuzów jak Kamil Glik i wspomniani Milik i Krychowiak.
Adam Nawałka w przeciwieństwie do wielu komentatorów nie stracił kontaktu z rzeczywistością. To dobrze o nim świadczy i nieźle rokuje przed ostatnimi czterema eliminacyjnymi grami i, przede wszystkim, Mundialem. Byłoby niebezpiecznie, gdyby Nawałka i jego ludzie uwierzyli, że Polska to potęga, jak przekonuje ranking FIFA.