Nadal i Hurkacz

Bardzo przepraszam za to bezczelne zestawienie nazwisk wielkiego mistrza i polskiego młokosa, który właśnie zaczął się pojawiać na tenisowych salonach. Polski kibic od dłuższego czasu odczuwa głód większych osiągnięć.

Pojawienie się w drugiej rundzie turnieju Rolanda Garrosa Huberta Hurkacza i niedzielne zwycięstwo w poznańskim challengerze rozbudzają nadzieje. Być może nawet niezdrowe, bo po podliczeniu wszystkich punktów mamy do czynienia z zawodnikiem z około 120. miejsca rankingu ATP.

Przez wiele lat można było liczyć na Agnieszkę Radwańską. Dzięki niej analizowaliśmy w tę i z powrotem szanse ostatecznego triumfu w wielkoszlemowych zawodach. Z czasem – z oznakami zniecierpliwienia. Dzisiaj, gdy Agnieszka, oby przejściowo, rzadziej schodzi z kortu zwycięska i więcej czasu poświęca na zdrowotne zabiegi, można w pełni docenić jej wieloletnią pozycję w tourze WTA.

Jest jeszcze Magda Linette, ale ktoś jej zawiesił szklany sufit mniej więcej na wysokości połowy pierwszej setki rankingu i ten stan trwa. Nie wymieniam Jerzego Janowicza, bo on zniknął, zdaje się, na dobre. Wobec tego znów trzeba szukać dobrych wieści z kwalifikacji do dużych turniejów. I takie nadeszły. Magdalena Fręch i Hubert Hurkacz postawili nawet następny krok. Po skutecznych przedbiegach wygrali swoje pierwsze potyczki, by następnie odpaść po tzw. honorowych porażkach.

W Paryżu była jeszcze 17-latka Iga Świątek, dość natrętnie kreowana na nową Radwańską. Może i dobrze, że ostatecznie nie dotarła do finału rozgrywek juniorskich (wygrała debla), bo prognozowanie wielkiej kariery w przypadku nastolatki jest więcej niż ryzykowne.

Zgodnie z panującą ostatnio tendencją skupiłem się na własnym podwórku, a przecież Paryż nie należał do Polaków, nawet jeżeli po forhendach Hurkacza znajomi Wojciecha Fibaka dzielili się z nim opinią na ten temat, używając starofrancuskiego ulala.

Rafa Nadal wyjeżdża niepokonany po raz jedenasty i całkiem możliwe, że nie ostatni. Świetny przez całe dwa tygodnie Austriak Dominic Thiem w finale nie był w stanie ugrać nawet seta, choć przecież wie już, jak smakuje triumf nad Hiszpanem. Puchar dla Nadala to rutyna, ale międzynarodowe mistrzostwo Francji dla Simony Halep to już coś nowego. Jej, tak jak Radwańskiej i Caroline Woźniackiej, wypominano brak wielkoszlemowego zwycięstwa. Polska Dunka skreśliła się z tej listy w Australii, a w ostatnią sobotę w Paryżu Simona Halep. I zrobiła to przekonująco.

W ten sposób lista właściwie zniknęła, bo została na niej osamotniona Polka. Oby można wrócić do narodowej dyskusji na ten temat. A w oczekiwaniu cieszę się z całkiem sporych kroczków młodych Polaków.