Lewandowski, Świątek i… robi się dziwnie

To jest rok Roberta Lewandowskiego. Właśnie został najlepszym sportowcem Polski w 86. plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Drugie miejsce przypadło Idze Świątek.

Z rozstrzygnięciem na szczycie dziesiątki w pełni się zgadzam. Stawiam wyżej cały rok trafiania do bramki przez Lewandowskiego nad jeden, choć wielki triumf Igi Świątek na paryskich kortach. Gdy jednak popatrzy się na kolejnych laureatów, można się trochę zdziwić. Za wielką dwójką znaleźli się: Kamil Stoch (wiadomo, skoki narciarskie), Kajetan Kajetanowicz (rajdy samochodowe), Bartosz Zmarzlik (żużel), Natalia Maliszewska (short track), Jan Błachowicz (MMA), Wilfredo Leon (siatkówka), Katarzyna Niewiadoma (kolarstwo) i na dziesiątym miejscu Dawid Kubacki (skoki narciarskie).

Kamil Stoch, który właśnie wyskakał kolejnego Złotego Orła w Turnieju Czterech Skoczni i tuż po nim znów wszystkich przeskoczył w konkursie Pucharu Świata, sam wyglądał (na telebimie) na zaskoczonego swoją trzecią pozycją. Ale to sukcesy, które powinny być punktowane w kolejnym plebiscycie. Tymczasem 2020 r. nie był jego rekordowym. To Dawid Kubacki wygrał TCS i wielokrotnie stawał na podium. Stoch sam zresztą ocenił, że Dawid powinien zająć jego miejsce.

Na kolejnych miejscach jeszcze większe niespodzianki. Kajetan Kajetanowicz jest świetnym kierowcą rajdowym, ale mocno bym się zastanawiał, czy w ogóle umieścić go w dziesiątce. Tymczasem facet melduje się tuż za podium. Spora przesada.

Kajetanowicz zdecydowanie za wysoko, a piąty Bartosz Zmarzlik – to jednak za nisko. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku żużlowy mistrz świata został najlepszym sportowcem i odbierając statuetkę, prawie przepraszał pokonanego wówczas Roberta Lewandowskiego. Zmarzlik obronił mistrzostwo i – przyznaję – trochę się obawiałem, że kibice żużla znów przechylą szalę zwycięstwa na jego stronę. Tymczasem skromny mistrz nawet nie wskoczył na podium. To tym bardziej niespodziewane, zważywszy na popularność ścigania się na żużlu w naszym kraju.

Gdyby nie pandemia, wyniki plebiscytu „PS” pewnie znacznie by się różniły od tych ogłoszonych w sobotni wieczór. Przecież to miał być rok igrzysk w Tokio i wielu innych imprez. Na pewno lista kandydatów byłaby znacznie dłuższa.