Covid-19 jako rozgrywający

Najpierw była płocka Wisła, później Lechia, Legia i Pogoń. W każdym z tych klubów stwierdzono przypadek koronawirusa. Wygląda na to, że Covid-19 będzie miał duży wpływ na przebieg nowego sezonu futbolowego.

Na razie nie wpuścił na boisko Legii i Cracovii, które miały rywalizować o Superpuchar. Z tym zdaniem zgodziłby się zapewne prezes piłkarskiego związku Zbigniew Boniek, a już nie bardzo działacze Legii. Boniek odwołał zawody, bo masażysta mistrzów Polski miał pozytywny wynik testu. Ktoś ponoć nie odczytał maila, w którym była ta informacja, i człowiek masował przez kolejne dni.

Nie wprowadzono żadnej procedury, ale sprawa się wydała i stąd decyzja prezesa. Legia oskarża Bońka o przekłamania i mówienie nieprawdy w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, zarzuca zaniechania PZPN i brak jasnych reguł. No i sugeruje, że nic nie stało na przeszkodzie, żeby wyjść na boisko.

Całkiem możliwe, że zarzuty Legii mają podstawy. Tylko w jaki sposób np. brak procedur przeszkodził w przeczytaniu wiadomości o tym, że ktoś jest zakażony, i w zrobieniu użytku z nabytej wiedzy przez ludzi zatrudnionych w klubie z Łazienkowskiej? A to przecież nie pierwsza kompromitująca wpadka. Nie będę miłosierny i nie przemilczę wpuszczenia na boisko Bartosza Bereszyńskiego w meczu z Celtikiem kilka lat temu (zawodnik miał karę dyskwalifikacji za wcześniejszą czerwoną kartkę). Wówczas walkower przekreślił szansę na Ligę Mistrzów.

Dokończenie ekstraklasy udało się nadzwyczajnie. Twarde reguły były przestrzegane, nie było żadnych niespodzianek. Na trybuny wpuszczono nawet częściowo kibiców (25 proc.). Sukces zachęcił do kolejnego kroku. Teraz można będzie zająć połowę miejsc.

Oby nie trzeba było wycofywać się z tych decyzji. Ostatnie przypadki świadczą o tym, że piłka nożna i sport w ogóle nie są enklawą, która nie poddaje się generalnym tendencjom. A te pokazują jasno, że bzdurą było pokrzykiwanie na wiecach o tym, że najgorsze, szczególnie latem, mamy za sobą. Oczywiście, oswoiliśmy trochę zagrożenie, przestaliśmy drżeć na dźwięk słowa „pandemia”. Nie jestem psychologiem ani tym bardziej specjalistą od epidemii, ale mam wrażenie, że taką reakcję społeczeństwa też można było przewidzieć. Sportowcy są jego częścią.

Dzisiaj wiadomo prawie na pewno, że Pogoń Szczecin nie pojedzie na pucharowe spotkanie do Nowego Targu i może do Cracovii na ligowy początek sezonu. To na razie dotkliwość do przeżycia. Gorzej byłoby, gdyby np. Covid-19 przeszkodził polskim zespołom w europejskich eliminacjach, bo przecież niewielkie, ale jakieś tam nadzieje wiążemy z tymi rozgrywkami.