Dwa sukcesy Igi Świątek

Prawie wszyscy przepowiadają jej karierę w tenisowym wielkim świecie. Od tego roku niespełna osiemnastoletnia Iga Świątek postanowiła przebijać się w dorosłych turniejach WTA. Ten w Lugano był zaledwie trzeci. No i o mało nie wyjechała z premią za końcowe zwycięstwo. Skończyło się na finale zawodów o randze niewielkiej (250 tysięcy dolarów w puli nagród), ale to i tak bardzo, bardzo dużo.

Długofalowo jeszcze ważniejszy od szwajcarskiego finału jest skok ze 115 na 88 miejsce w rankingu WTA. Nie trzeba się już będzie męczyć w kwalifikacjach, żeby znaleźć się w głównej drabince turniejów wielkoszlemowych, np. najbliższego French Open.

Pierwszy znaczący krok w wielkim tenisie Iga właśnie postawiła. Może nawet drugi, bo druga runda Australian Open to też nie byle co. Polska nie Czechy i nie liczymy na pęczki talentów dających nadzieję na stałą obecność w międzynarodowej czołówce, choćby tej szerokiej. Dlatego czasami obawiam się, że ulegamy chciejstwu oceniając szanse rozwoju młodych ludzi, którzy błysną raz czy drugi.

Pięć meczów w Lugano wzmacnia wiarę w Igę Świątek W to, że dzięki niej nie będziemy stale wracać do czasów Agnieszki Radwańskiej. Kariera polskiej nastolatki przyspieszyła. Co ciekawe, jej ojciec wcale nie marzy o wskakiwaniu na kolejne stopnie w każdym następnym turnieju, bo wiąże się to także z przeróżnymi niebezpieczeństwami. Można nie udźwignąć nagłej kariery, a plan jest taki, żeby Iga na długie lata zadomowiła się w czołówce.

W decydującej grze w Lugano starsza o 10 lat Polena Hercog pokonała Polkę zasłużenie 6:3, 6:3 i 3:6. Ale Iga pokazała sporo atutów, na przykład odwagę w podejmowaniu decyzji (choć nie wszystkie sprawdziły się) i brak kompleksów. To się bardzo przyda, gdy po drugiej stronie siatki staną znacznie silniejsze zawodniczki od tych spotkanych w szwajcarskim turnieju.

Coraz więcej przemawia za tym, że co najmniej z powodu Igi Świątek i Huberta Hurkacza (przegrał w Monte Carlo, ale to niczego w jego ocenie nie zmienia) będziemy mieli powody do oglądania tenisowych transmisji przez kolejne lata.