Złoty Fajdek, złoty Bolt

Gdyby Paweł Fajdek nie rzucił najdalej swoim młotem w Pekinie, roztrząsalibyśmy to głównie w Polsce. Gdyby w sprincie na 100 metrów przegrał Usain Bolt, mówiłby o tym cały świat.

I nic tu nie zmienia fakt, że Fajdek był wielkim i jedynym faworytem, a Bolt w tym roku zdążył z formą w ostatniej chwili. Teraz mówi się na świecie o fenomenie Bolta, a o mistrzostwie świata Fajdka przede wszystkim w naszym kraju. Ale moja radość wcale nie jest z tego powodu mniejsza. Trzeba oddać co cesarskie Jamajczykowi.

Paweł Fajdek od długich miesięcy nie ma sobie równych. Jako jedyny na zawołanie rzucał powyżej 80 metrów. Wiedział, że jest najlepszy, mówił o tym, tak samo jak nie ukrywał, że interesuje go tylko kolejne mistrzostwo świata. No i co? Pojechał, machnął znów ponad osiemdziesiątkę i nikt mu nie był w stanie zagrozić. Nuda? Oby jak najwięcej takich spodziewanych triumfów Polaków.

Jeśli polski mistrz świata nikogo nie zaskoczył, to już inżynier z Białegostoku Wojciech Nowicki na trzecim miejscu to niebywała niespodzianka. Nawet fachowcy nie wietrzyli sensacji. A tu proszę. To wielki dzień polskiego młota, choć brzmi to jakoś dziwnie. Do kompletu zabrakło tylko na podium pchnięcia kulą Tomasza Majewskiego, ale jego medal byłby, obiektywnie biorąc, chyba jeszcze większą sensacją niż brąz Nowickiego. Cieszmy się z jego szóstego miejsca w finale.

Zaczęło się od dwóch medali, a to nie wszystkie nasze atuty. Może już poniedziałek pokaże się któryś z tyczkarzy. Jest tak jak Fajdek murowana faworytka w rzucie młotem Anita Włodarczyk. Za prawie pewniaka uważa się też Piotra Małachowskiego. Uzasadnione medalowe plany ma Adam Kszczot na 800 metrów i kilka innych osób.

Na chwilę wrócę jeszcze do Usaina Bolta, który tym razem tylko o jedną setną sekundy był szybszy od Justina Gatlina. Z przebiegu sezonu wychodziło, że to Amerykanin ma być najszybszy. Sprawiedliwości stało się jednak zadość. Gatlin po potężnych dopingowych wpadkach, Bolt nigdy nieprzyłapany. W lekkiej atletyce wstrząsanej w ostatnich tygodniach informacjami o gigantycznej aferze dopingowej zwycięstwo czystego Jamajczyka nad nieuczciwym Amerykaninem przywraca część wiary uczciwe zasady rywalizacji w tym sporcie.