Majka z wolnej ręki

W Tour de France wreszcie Polak mocniej nadepnął na pedały.

Rafał Majka, na co dzień pomocnik Alberto Contadora, dostał wolną rękę na jedenastym etapie. I Pireneje znów były jego. Efektowne etapowe zwycięstwo bardzo cieszy.

Najpierw uciekł z kilkuosobową grupką, a potem i ją zostawił daleko w tyle. A to wszystko na wysokości najwyższych polskich szczytów. Do dwóch zwycięstw rok temu dorzucił jeszcze jedno.

Nie oszukujmy się jednak. Gdyby Majka zagrażał najlepszym w klasyfikacji, szansę na dotarcie w pojedynkę do kreski kończącej etapowe ściganie byłyby duże niższe. Zwycięstwo naszego kolarza nie burzyło porządku w czołówce. W każdym razie lider Christopher Froome nie musi czuć się zagrożony taką szarżą.

Ubiegłoroczny Tour i inne osiągnięcia, w tym przede wszystkim mistrzostwo świata Michała Kwiatkowskiego, zaostrzyły apetyty. Naszych mistrzów widzieliśmy już w roli liderów swoich grup sięgających po najwyższe cele, czyli końcowe triumfy. Tak się nie stało. Polacy są ekskluzywnymi, ale pomocnikami.

Rafałowi Majce trudno będzie powtórnie wyjeździć tytuł najlepszego w górach, choć szanse jeszcze są. Wszystko zależy od potrzeb zespołu, a przede wszystkim lidera Tinkoff Saxo – Contadora. Paradoksalnie jego słabsza forma może pozwoli Polakowi na błyśnięcie na kolejnych etapach.

Majka znów poczuł moc i jeśli tylko nie zostanie przyhamowany bardziej przyziemnymi zadaniami, to pewnie znów będziemy mieli powody do kibicowskich uniesień.