Fajdek – mistrz prawie konspiracyjny

Pamiętam dość buńczuczne obietnice Pawła Fajdka przed ubiegłorocznymi igrzyskami w Londynie. Medal ? Dlaczego nie. Później gdy w eliminacjach ani razu nie zdołał rzucić swoim młotem zgodnie z przepisami, pomyślałem sobie, że młokos trochę przesadził. Dzisiejsze mistrzostwo świata Fajdka przywraca wiarygodność jego ubiegłorocznym słowom.Fajdek  machnął młotem prawie 82 metry, reszta atletów była dla niego tylko tłem. A jednak Polak został mistrzem świata trochę konspiracyjnie. Realizatorzy telewizyjnej transmisji z Moskwy nie uznali tej konkurencji za wartą pokazywania. Jako kibic prawie pamiętający brązowy medal  Tadeusza Ruta w 1960 roku cieszę się, że dzisiaj pozwala się przynajmniej rzucać młotem na głównej płycie stadionów. Przecież za tamtych czasów chłopaków od młota raczej nie wpuszczano na główną płytę. No chyba, że na dekorację. Może moskiewscy realizatorzy wywodzą się z tamtej starej szkoły.

Tak czy owak radość jest duża, tym większa, że niespodziewana. Nawet ze złotem Fajdka medali w Moskwie nie będzie przecież na pęczki. Czekamy na Piotra Małachowskiego w dysku, na Anitę Włodarczyk w młocie, mniej w tym roku na Tomasza Majewskiego. Więcej realnych szans raczej nie mamy.

24 – letni Fajdek został najmłodszym mistrzem świata. Przedtem był nim Szymon Ziółkowski. Dziś stary mistrz był dziewiąty, ale pustej rzutni nie zostawia. Ciekawe, że obu naszych sportowców łączy nazwisko 77- letniego Czesława Cybulskiego, który będzie chyba jednym z najstarszych (jeżeli nie najstarszym) trenerów na mistrzostwach. To jego wielki dzień. Po Ziółkowskim, Włodarczyk, Skolimowskiej  kolejny jego wychowanek jest numerem jeden. Mówi się, że jest kontrowersyjny. Znam tuziny kontrowersyjnych bez ułamka sukcesów Cybulskiego.  Daj więc Boże więcej takich jak Cybulski.