Szczęśliwy remis z Mołdawią

Okazuje się  , że polska reprezentacja pojechała do Kiszyniowa po to, by udowodnić niedowiarkom z Mołdawii prawdziwość złotej myśli wielu znawców – piłka jest nieprzewidywalna. Po piątkowym remisie jeden do jednego w przyszłym roku na mistrzostwa do Brazylii mogą pojechać tylko majętni polscy kibice. Dodajmy jeszcze, że remis był dość szczęśliwy dla Polaków. Nie jestem wolny od kibicowskiej interpretacji wszystkich zdarzeń na boisku, czyli : widzimy  regulaminowe uchybienia przeciwników (często nawet dostrzegamy coś, czego w rzeczywistości nie było), rozgrzeszamy naszych. Jednak resztki przyzwoitości w człowieku się kołaczą. I do teraz się dziwię, że sędzia z Hiszpanii nie gwizdnął karnego przeciwko Borucowi w pierwszej połowie. Byłoby pewnie dwa do jednego i udowodnienie tezy o futbolowej nieprzewidywalności byłoby jeszcze efektowniejsze.

Tak, tak to prawda, że na początku  Polacy ruszali się żwawo. Podanie Lewandowskiego do Błaszczykowskiego i jego gol w pierwszych minutach to było właśnie to czego nie tylko ja oczekiwałem. Potem jeszcze kilka szans nastrajało optymistycznie, chociaż obrońcy robili co mogli, żeby „zrobić” mi ciśnienie. Im dalej, tym gorzej. Nie mam jakoś krwiożerczego nastroju i nie będę się pastwił nad niektórymi naszymi mistrzami kopanej i ich trenerem. Chciałbym za to przypomnieć, że równo rok temu rozpoczynały się w Warszawie mistrzostwa Europy, a polska reprezentacja kierowana przez Franciszka Smudę zaczynała je remisowym meczem z Grecją.

Poza Smudą, który ogólnie rzecz biorąc był zadowolony i przekonywał, że o żadnych błędach nie może być mowy, prawie wszyscy uznali, że na pięknych stadionach daliśmy ciała. W efekcie poleciała głowa nie tylko trenera, ale także prezesa Laty i kilku jego koleżków.

Dziś po roku reprezentacja jest równie słaba. Marna to przecież pociecha, że wartość naszego asa Roberta Lewandowskiego liczona w euro jest wyższa niż całej drużyny mołdawskiej wraz z rezerwowymi. Na boisku męczymy się z każdym przeciwnikiem.

Wydaje się, że w ostatnim czasie pojawiło się sporo ciekawych chłopaków, powoli wracamy do szkolenia od podstaw, a nie tylko kupowania półamatorów ze świata. Jeśli nie uporaliśmy się z korupcją, to jednak ją ograniczyliśmy. Mamy stadiony. I co ? I nic. Po zaciętej walce remisujemy z Mołdawią.