Ze sporą pomocą sędziego

A jednak się opłacało. Przeżyć upokorzenia, radosny (głównie dla przeciwników) futbol, ale też świetny remis z Realem i wreszcie wygraną ze Sportingiem. To Portugalczycy kończą Ligę Mistrzów z niczym (poza kasą), a Legię wiosną czeka Liga Europy.

Legia zwyciężyła przy Łazienkowskiej jeden do zera ze sporą pomocą sędziego. W jednej akcji na polu karnym warszawiacy dwa razy mieli obijane piłką ręce. Ponieważ nie ma już czegoś takiego jak ręka nastrzelona, sędzia powinien odgwizdać rzut karny. Bez dwóch zdań. Co byłoby dalej – nie wiadomo, ale nastroje po obu stronach boiska mogły być zupełnie inne.

Trener Jacek Magiera jest niewątpliwie człowiekiem inteligentnym. Uczył się w błyskawicznym tempie, a jego drużyna rosła. Potrafił dobierać skład i taktykę do poszczególnych gier. Miał chyba rację, nie betonując okolic własnej bramki w poprzednich kolejkach. Zawodnicy nabierali doświadczenia i wiary w możliwości, a przede wszystkim zaczęli chyba lubić wspólne kopanie futbolówki. I w ten sposób rosła drużyna.

W środę nie było wielu fajerwerków, a jednak czuło się, że Legia rzeczywiście chce odprawić Sporting i za kilka miesięcy jeszcze trochę pojeździć po Europie. Graczem meczu okazał się bez wątpienia Vadis Odjidja-Ofoe. Na początku sezonu walczył z nadwagą i brakiem sił, a teraz momentami wydaje mi się, że to niemożliwe, żeby w Legii kopał piłkę zawodnik tej klasy. Dzisiaj łączy umiejętności z futbolową mądrością. Kiedy ten środkowy pomocnik ma przy nodze piłkę, jestem spokojniejszy o to, co za chwilę może się wydarzyć. Akcję, po której Guilherme strzelił nie do obrony, rozpoczął świetnym podaniem właśnie Belg.

Teraz warto spokojnie podsumować harce warszawiaków w Lidze Mistrzów. I wyciągnąć wnioski. Bo przecież problem bandyckich wyczynów na trybunach i poza nimi nie został rozwiązany. Tak samo zresztą jak konflikty wśród właścicieli. Na boisku skończyło się znacznie lepiej, niż można było przypuszczać po, jak to nazwał, ówczesny trener Besnik Hasi, „magicznym wieczorze”, czyli katastrofie w starciu z Borussią w Warszawie.