Zabrakło szczęścia, a nie umiejętności

I znowu rzuty karne zadecydowały. Tym razem Polakom zabrakło trochę szczęścia. Właśnie szczęścia, a nie umiejętności.

Żegnamy Francję z widokiem łez w oczach Roberta Lewandowskiego i jego kolegów. Portugalczycy nie byli lepsi, ale to oni po serii remisów ciągle mają szansę na mistrzostwo Europy.

Czy to było wielkie widowisko? Na pewno nie. Gdybym był neutralnym kibicem, to na pewno bym się nie zachwycił. Owszem, było kilka świetnych akcji z tą, która skończyła się golem Roberta Lewandowskiego, na czele. Portugalczycy też mieli przebłyski, hasającego Sanchesa, ale także potwornie pudłującego Ronaldo.

Optymista powie, że gra była wyrachowana, pesymista – że najzwyczajniej nudna. To nie była trenerska kurtuazja, kiedy mówili o wyrównanych szansach. Widać to było na boisku jak na dłoni. Przede wszystkim nie stracić gola, czyhać na mniejszy lub większy błąd, a jeśli ich nie będzie, to są jeszcze dogrywka i karne. Może się mylę, ale dość wcześnie oba zespoły zaczęły przygotowywać się do dodatkowych 30 minut. Z kolei gdy one się rozpoczęły, zawodnicy zaczęli już myśleć, w który róg będą kopać z jedenastu metrów.

Bardzo współczuję Jakubowi Błaszczykowskiemu, że dołączył do największych futbolowych mocarzy, którzy nie potrafili się uporać z bramkarzem w tej specyficznej sytuacji. Na Euro 2016 wrócił z piekła ławki rezerwowych w Fiorentinie do nieba zwycięskiej reprezentacji, w której znów był postacią pierwszoplanową. I wreszcie jego ostatni kontakt z piłką w Marsylii skończył się tak pechowo.

Czy mamy wielką reprezentację? Uczciwie mówiąc – nie. Rozumiem wszystkich napalonych kibiców, którzy za swojego świadomego oglądania piłkarskich meczów nie widzieli nigdy Polaków dalej niż w eliminacjach wielkich turniejów. Ja niestety do nich nie należę i porównuję nasze osiągnięcia do tych z mundiali w Niemczech w 1974, w Hiszpanii w 1982, a nawet w Argentynie w 1978 roku.

Nie jesteśmy potęgą. Jeszcze. Jeśli trener Adam Nawałka podpisze kolejny kontrakt z prezesem Zbigniewem Bońkiem (obecny skończył się właśnie podczas Euro), grupa, której przewodzi, ma szansę sięgnąć jeszcze wyżej. Oczywiście nie wystarczy mieć dwunastu zawodników (bramkarzy nie liczę), żeby zawojować świat. Nawałka wie o tym doskonale. Do Francji zabrał świetnie rokującą młodzież. Rokowania nie zawsze się sprawdziły, np. w przypadku Piotra Zielińskiego, ale trener wie doskonale, że na jednym turnieju świat się nie kończy.

Na razie po otrząśnięciu się z widoku portugalskiego bramkarza wybijającego piłkę po kopnięciu Kuby Błaszczykowskiego cieszmy się z ćwierćfinału. Wstydu nie było, sporo powodów do uniesień – tak.