Teraz półfinał Agnieszki

Jeszcze nie nacieszyliśmy się wimbledońskim ćwierćfinałem, a już mamy kolejny powód do radości. Agnieszka Radwańska zagra czwarty raz w półfinale wielkoszlemowego turnieju po ciężkim boju z Madison Keys (7:6, 3:6 i 6:3).

To nie był spacerek. W pewnym momencie wydawało się, że amerykańska dziewczyna nie uznaje innych miejsc na korcie poza liniami. Jej bomby jedna za drugą lądowały na granicy boiska. Można się było obawiać, że krucha Polka ugnie się pod naporem fizycznej siły Keys. A jednak zniosła wszystko i w kluczowych momentach była nie tylko cierpliwsza, ale też po prostu lepsza.

Wydawało mi się, że widziałem łzy szczęścia w oczach Agnieszki po ostatniej piłce. A przecież nie pierwszy raz zawędrowała tak wysoko. To jej trzeci raz w Londynie (w tym raz finał), a była jeszcze Australia.

Tegoroczne sukcesy na trawie smakują jednak znacznie intensywniej, bo przez wiele miesięcy trzeba było zaciskać zęby po kolejnych niepowodzeniach. Słyszało się w tym czasie o zmierzchu kariery krakowianki. Teraz niektórzy wrócili do stałego wcześniej pytania: czy Radwańska ma szanse na triumf w Wielkim Szlemie. Dałbym sobie spokój z tworzeniem takiej atmosfery, że niby bez tego finałowego zwycięstwa nie można będzie mówić o sportowym spełnieniu.

Co innego czekać z nadzieją na półfinał z Hiszpanką Garbine Muguruzą.