Nawałka Bońka

Jan Tomaszewski jest zachwycony. Co prawda wolał, żeby polski nie był językiem ojczystym następnego trenera futbolowej kadry, ale skoro jest Adam Nawałka to też świetnie. Nasz bramkarz, który  od dziesięcioleci ciężko pracuje na miano klauna nadane mu przez angielskich dziennikarzy podczas pamiętnego Wembley, jeszcze raz okazał się mistrzem paradoksu.

Prezesowi Bońkowi chciałbym serdecznie podziękować za to, że o kilka dni skrócił ogłoszony przez siebie konkurs ze znanym wszystkim rozstrzygnięciem. Mniej więcej w rocznicę swojego prezesowania podjął decyzję, od której w bardzo dużym stopniu zależy przedłużenie własnej kadencji. Nawałka  jest w całości wyborem Bońka. Bezpieczniej dla niego byłoby wybrać jakieś znane zagraniczne nazwisko. Prezes najwidoczniej nie boi się ryzyka i postawił na Polaka bez oszałamiających osiągnięć w klubowej piłce (choć  Nawałka pracuje już sporo lat). Ma jednak podobno to coś, co wzbudza nadzieję na sukces. Nie daje sobie w kaszę dmuchać w przeciwieństwie do zahukanego poprzednika. Rzuca ostatnimi wyrazami ciągle jeszcze uznawanymi za nieparlamentarne prosto w twarz piłkarzom. Ale niektórzy fachowcy twierdzą, że oprócz umiejętności przeklinania ma też sporo walorów trenerskich.

Mogą się te walory przydać. Z drugiej strony prezes Boniek i jego poprzednik Lato, o których można różne rzeczy mówić, ale nie to, że piłki kopać nie umieli, są zadziwiająco zgodni co do jednego. Otóż obaj dzielą się z nami swoim doświadczeniem, które mówi  im, że na boisku grają piłkarze a nie trener. Ten ostatni to jakieś dwadzieścia, może dwadzieścia kilka procent odpowiedzialności za wynik. Nie trzeba być biegłym w matematyce, żeby policzyć, że tych jedenastu uganiających się za futbolówką też ma coś do powiedzenia. Tylko czy będą chcieli i umieli wykrzesać z siebie trochę więcej razem z Nawałką ?