Pałka, Hojnisz, Kowalczyk

Justyna Kowalczyk czy Marit Bjoergen ? Wydawało się, że to będzie pytanie zimy  polskiego kibica. No i jeszcze Kamil Stoch z kolegami dawał nadzieje na emocje. Tymczasem jest trochę lepiej. Od biathlonowych mistrzostw świata na Morawach wypada znać jeszcze co najmniej dwa nazwiska. Najpierw Krystyna Pałka wybiegała i wystrzelała srebro, a w niedzielę 21 – letnia Ślązaczka Monika Hojnisz dała się wyprzedzić tylko przez dwie zawodniczki. Biathlon nie należy do sportów, którymi się pasjonuję. Przez ostatnie dwadzieścia lat śledziłem losy Tomasza Sikory, który albo dobrze biegał (częściej), albo dobrze strzelał (rzadziej). Kilka razy na najważniejszych imprezach udało się skoordynować obie czynności. Ogólnie jednak Sikora trenował jak nigdy, a wychodziło jak zawsze, czyli dość średnio, choć to może trochę niesprawiedliwe podsumowanie jego kariery.

Dzisiaj nie mamy Sikory, ale mamy dziewczyny, które wracają z dwoma medalami. Jeden można by uznać za przypadek, dwa są chyba dowodem na to, że pojawiła się grupa, którą interesuje znacznie więcej niż satysfakcja z udziału w wielkich imprezach. Sukces przyszedł w odpowiednim momencie. Minister Mucha ogłosiła projekt, zgodnie z którym państwowe pieniądze będą wspierać tylko te dyscypliny, które zapewniają realne szanse na olimpijskie podium. Biathlon dopisał się (chyba) do tej listy w ostatniej chwili.

Na pytanie, którym rozpocząłem, odpowiedź zacznie padać już za kilka dni. W tym tygodniu zaczynają się mistrzostwa świata w Val di Fiemme. Ten sezon był trochę inny. Bjoergen odpuściła Puchar Świata. Komunikaty o jej stanie zdrowia rozpalały wyobraźnię. Justyna też miała kilka wpadek, np. w niedawnym sprincie. Ostatni weekend to pokaz siły Justyny. Jeden z trenerów powiedział, że przez kilka dni do mistrzostw nie da się formy zgubić. To świetnie. Żeby jeszcze udało się zgubić przynajmniej w kilku konkurencjach wielką Marit Bjoergen.